Nie żyje trener Roman Trzmiel... Ogromną stratę poniosła dzisiaj polska piłka ręczna. W wieku 65 lat zmarł po długiej i ciężkiej chorobie Roman Trzmiel, trener, który jako ostatni prowadził AZS Politechnika Radomska, a wcześniej święcił triumfy w ekstraklasie z Iskrą Kielce, protoplastą dzisiejszego Vive.
Roman Trzmiel był radomianinem. Już jako młody chłopak przejawiał duże zdolności sportowe w wielu dyscyplinach. Uczęszczając do IV LO im. Tytusa Chałubińskiego trafił pod skrzydła legendarnego trenera i nauczyciela Alfonsa Wicherka. Grywał u niego w koszykówkę, ale był jednocześnie zawodnikiem Orląt Radom, gdzie uprawiał piłkę ręczną. I właśnie ze szczypiorniakiem związał całe swoje życie.
Leworęczny, szybki zawodnik został dość szybko dostrzeżony przez działaczy i szkoleniowców z Kielc. Trafił do tamtejszego klubu, żeby potem z powodzeniem kontynuować karierę trenerską. Był w sztabie szkoleniowym, który poprowadził kielecką Iskrę do tytułów mistrza Polski. Tamta ekipa stworzyła podwaliny pod najlepszy w Polsce i jeden z najlepszych klubów na świecie - Vive Tauron Kielce. Klub, który nigdy o swoim trenerze i nauczycielu nie zapomniał. Jego drzwi były zawsze dla Romana Trzmiela otwarte.
Po Kielcach przyszła praca w krajach arabskich, gdzie Roman Trzmiel zaszczepił wśród miejscowych bakcyla piłki ręcznej. Prowadził drużyny z Kataru, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej i Tunezji. Spotkał tam swojego przyjaciela, legendarnego trenera siatkarzy Jerzego Huberta Wagnera. Również do legendy przeszły tenisowe mecze obu panów...
Po wojażach na bliskim wschodzie Roman Trzmiel powrócił do Radomia. Podjął pracę na Politechnice Radomskiej (dzisiejszy Uniwersytet Technologoczno-Humanistyczny), zaczął też budowę piłki ręcznej niemal od podstaw. Z jego inicjatywy powstała klasa sportowa przy II LO im. Marii Konopnickiej, która później, niemal w całości trafiła do AZS-u Politechnika Radomska. Właśnie ten klub był ostatnim w karierze trenerskiej Romana Trzmiela.
"Siwy", bo tak nazywali go koledzy, był bardzo lubiany, nie tylko w środowisku piłki ręcznej, ale w nim szczególnie. Potrafił jednym słowem i gestem zjednywać sobie przyjaciół. Znali go i szanowali najważniejsi ludzie polskiej piłki ręcznej.
Romana Trzmiela nie ma już wśród nas. Może rozgrywa kolejny słynny mecz, teraz już w niebiosach, ze swym przyjacielem Jerzym Hubertem Wagnerem.
GRZEGORZ STĘPIEŃ
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|