Radomiak pokonał 14-krotnego mistrza Polski Już po 120 sekundach spotkania z Ruchem piłkarze Radomiaka uzyskali przewagę liczebną. W konfrontacji z chorzowskim teamem Zieloni w pełni ją wykorzystali i powtórzyli wynik z pierwszego, lipcowego pojedynku tych drużyn
Konfrontacja z chorzowskim Ruchem należała do jednych z najbardziej atrakcyjnych dla kibiców Radomiaka. Nic więc dziwnego, że stadion wypełnił się do ostatniego miejsca. Atmosfery konfrontacji u jej progu nie wytrzymali goście, a konkretnie Kulejewski, który w drugiej minucie sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Leandro. Sędzia nie miał wątpliwości i wyrzucił go z boiska.
Radomianie dość długo nie potrafili wykorzystać przewagi, a pierwszą, bardzo groźną akcję zakończoną strzałem Karwota przeprowadzili po kwadransie gry. Lech jednak nie dał się zaskoczyć. Zieloni od tego momentu górowali na murawie i co chwila próbowali swoich szans. Z dystansu uderzali Bruno Luz i Rolinc, ale futbolówka minęła światło bramki. Sprawy w swoje ręce w 21. minucie wziął więc Maciej Świdzikowski i po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu gry wpakował futbolówkę do bramki rywali.
Strata gola podcięła skrzydła Niebieskim i chwilami sprawiali wrażenie, jak gdyby czekali na najniższy wymiar kary, swoją połowę opuszczali sporadycznie, a ataki radomian sunęły co chwila na ich bramkę. Przed przerwą zaskoczyć Lecha próbowali jeszcze Luz, Leandro Makowski. To jednak rywale, a konkretnie Balicki w 40. minucie mógł skarcić Zielonych. Nie trafił jednak z bliska do pustej bramki...
Obraz gry nie zmienił się także po przerwie. Radomianie narzucili swoje tempo, organizowali kolejne ataki, ale na gola zamienić ich nie mogli. Lech, gdyby nie strata gola przed przerwą, byłby zdecydowanie bohaterem Niebieskich, a swoją nieprzeciętną dyspozycję potwierdził w konfrontacjach z Leandro i Jakubikiem. Goście, jak już decydowali się nie wypad, to napędzali fanom Zielonych niezłego stracha. Na kwadrans przed końcem Kowalski zdecydował się na strzał z 14 metrów, ale chybił o milimetry.
Wejście smoka mógł zanotować Mikita. Obsłużony przez rywala, huknął z kilkunastu metrów, a futbolówka odbiła się od poprzeczki. Podobną próbę, jak koledzy, podjął w 80 minucie Kaput i tym razem piłka zatrzepotała w siatce rywali. Drugie trafienie tego piłkarza w sezonie zakończyło strzeleckie występy w tym meczu a Radomiak zapisał ósmy domowy triumf w sezonie.
RADOMIAK RADOM - RUCH CHORZÓW 2:0 (1:0)
Bramka: Świdzikowski (21.), Kaput (80.)
Radomiak: Haluch - Jakubik, Świdzikowski, Klabnik, Wawszczyk, Kaput, Makowski (87. Filipowicz), Luz (75. Mikita), Karwot, Leandro (85. Suchanek), Rolinc (60. Sokół).
Ruch: Lech - Podgórski, Walski, Urbańczyk, Duriska, Kędziora (60. Giel), Obst, Balicki (46. Wdowik), Kulejewski, Miagkov, Kowalski (84. Mandrysz).
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|