Radomiak rozsiadł się w expresie na zaplecze ekstralasy Pociąg na zaplecze ekstraklasy rozpędził się na dobre jeszcze przed zimową przerwą. Ścisk w nim niesamowity, szczególnie na jego czele, a remis w konfrontacji Radomiaka z GKS-em w Bełchatowie miał niezwykle istotne znaczenie.
Wobec porażki trzeciej w tabeli Elany Toruń, jesienny hit na zakończenie jesieni w Bełchatowie nabrał dodatkowego smaczku. A i o atmosferę, przy sztucznym oświetleniu, gospodarze zadbali jak na mecz o najwyższą stawkę przystało. Fani Zielonych również wypełnili po brzegi klatkę na GIEKSA Arenie i od pierwszych chwil głośnym dopingiem wspierali swoich pupili.
I od razu radomianie ruszyli z atakami, po niespełna półtorej minucie wywalczyli pierwszy rzut rożny, ale to kolejna akcja gospodarzy okazała się skuteczna. Po strzale Bartosiaka, a po niespełna trzech minutach gry, Brunatni wyszli na prowadzenie. Gdy wydawało się, że bełchatowianie osiągnęli przewagę, której efektem będą kolejne gole - swoich sił próbowali Ryszka i Tylec, podręcznikową akcję przeprowadzili Zieloni. Jej efektem był gol, którego autorem został Rafał Makowski.
Fani zgromadzeni na bełchatowskim obiekcie przy ul. Sportowej nie narzekali na brak emocji. Gdy tylko ekipy na dłużej zagościły w środku boiska, rozpoczynała się psychiczna wojenka mająca na celu zastraszenie rywala poprzez agresywniejsze zagrania. Najbardziej poobijany przed przerwą - co chyba niewielu zdziwiło, był Leandro. Najlepszy strzelec radomian chciał się odwdzięczyć rywalom, ale już zgodnie z przepisami i w 27 minucie huknął z dystansu. Szkoda, że futbolówka minimalnie minęła światło bramki. W miarę upływu czasu obydwie ekipy co raz więcej uwagi przykładały do gry w defensywie. Dlatego Bartosiak i Mularczyk w ekipie GKS-u oraz Kaput czy Bruno Luz z Radomiaka, zmuszeni byli podjąć próbę strzałów z dystansu. Bezskutecznie. W ostatnich minutach pierwszej odsłony Zieloni systematycznie nękali bramkarza GKS-u, ale Jakubik, Leandro i Kaput nie znaleźli sposobu na jego pokonanie.
Po kwadransie drugiej połowy ataki Zielonych nie słabły, a po jednym z nich Bruno Luz został sfaulowany w polu karnym. A że z "jedenastek" w tym sezonie Leandro się nie myli, wyprowadził radomian na prowadzenie. To trafienie wprowadziło w szeregi radomian wiele spokoju, a wieści z Pruszkowa, gdzie lider - łódzki Widzew - przegrał ze Zniczem, wały w serca fanów teamu ze Struga nadzieję na objęcie przez Zielonych fotela lidera. Rywale nie chcieli do tego dopuścić i w 80. minucie doprowadzili do wyrównania po efektownym strzale Mularczyka przewrotką. Nawet remis jednak nie popsuł nastrojów w ekipie Zielonych, bowiem pozwolił on zrównać się punktami z liderem!
GKS BEŁCHATÓW – RADOMIAK RADOM 2:2 (1:1)
Bramka: Bartosiak (3.), Mularczyk (80.) - Makowski (11.), Leandro (58. - karny)
GKS: Lenarcik – Szymorek, Grolik, Michalski, Bartosiak, Czajkowski, Tylec (60. Grzelak), Ryszka, Mularczyk, Biel, Sierczyński.
Radomiak: Kochalski - Jakubik (46. Wawszczyk), Klabnik, Świdzikowski, Grudniewski, Makowski, Kaput, Karwot, Leandro (90. Filipowicz), Bruno Luz (65. Mikita), Sokół (84. Suchanek).
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|