Marcin Sikorski: - Nie zasłużyłem na takie traktowanie! Pracujący przez całą rundę jesienną w Oskarze Przysucha Marcin Sikorski nie jest już trenerem tego zespołu. Co ciekawe, szkoleniowiec dowiedział się o tym z… mediów. Jego następcą ma być Paweł Górak, który do lata tego roku pracował w Drogowcu Jedlińsk.
O tym, że Marcin Sikorski ma zakończyć swoją przygodę trenerską z Oskarem po zaledwie jednej rundzie, spekulowało się już od jakiegoś czasu. Przed tygodniem ukazał się zresztą w Echu Dnia stosowny artykuł na ten temat. Okazało się, że tak się stało w istocie. Klub z Przysuchy nie przedłużył, umowy z Sikorskim, której ważność zakończyła się 30 listopada.
Nie byłoby w całej historii niczego zdrożnego, gdyby nie jeden najważniejszy fakt. Marcin Sikorski dowiedział się o decyzji swoich przełożonych z mediów, bo nie tylko nikt się z nim nie skontaktował, ale także ignorował próby kontaktu ze strony szkoleniowca.
Wiemy, że to „tylko” IV liga, nie znamy szczegółów i relacji na linii zarząd – trener, ale jedno zdanie informacji, nawet przykrej, bywa oznaką najczęściej oznaką kultury, żeby nie powiedzieć górnolotnie – człowieczeństwa.
Grzegorz Stępień, RadomSport.pl: - W jaki sposób dowiedział się Pan, że nie jest już trenerem Oskara Przysucha?
Marcin Sikorski: - Moja umowa upłynęła 30 listopada, ale ani przed tym terminem, ani po nim, nikt z Oskara Przysucha się ze mną nie skontaktował. Domyślam się zatem, że nie pracuję już w tamtejszym klubie, bo żadna oficjalna informacja do mnie nie dotarła. O wszystkim dowiedziałem się od redaktora Sylwestra Szymczaka z Echa Dnia. Ponieważ od osób trzecich słyszałem, że moja umowa nie zostanie przedłużona, próbowałem skontaktować się z prezesem Oskara – Tadeuszem Rejmerem. Niestety, od dwóch tygodni nie odbiera ode mnie telefonu.
Domyśla się Pan dlaczego Pana współpraca z Oskarem zakończyła się tak szybko, na dodatek w takich okolicznościach?
- Wynik sportowy nie był najgorszy, bo zajęliśmy po jesieni i jednej kolejce rundy rewanżowej czwarte miejsce. Oczywiście mogliśmy zdobyć trzy, może pięć punktów więcej, ale pozycja lidera była jednak poza naszym zasięgiem. O aspekt sportowy raczej w tym wszystkim nie chodzi. Czytałem wypowiedź prezesa w Echu Dnia, że chodzi o coś innego, ja nie wiem o co. Szkoda, że nikt z zarządu nie powiedział mi o całej sytuacji. Uważam, że oddałem wiele serca i zdrowia temu klubowi, choć pracowałem w nim krótko. Myślę, że zwyczajnie, po ludzku, nie zasłużyłem na takie traktowanie. Zarząd ma oczywiście prawo do każdych decyzji, ale sposób w jaki to zrobił, jest bolesny. A przecież mogliśmy normalnie porozmawiać i podać sobie dłonie. Chodzi wyłącznie o wzajemny szacunek.
Sprawa, choć do tej pory kuluarowa, odbiła się już dość szerokim echem w środowisku. Dzwonili już przedstawiciele innych klubów z propozycjami pracy?
- Nie, jeszcze nie otrzymałem propozycji, zobaczymy czy takowe w ogóle się pojawią. Nie ukrywam, że mam swoje ambicje, chciałbym dostać szansę na pełną ich realizację. Życie trenera niesie za sobą wiele niespodzianek…
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|