|   On-line: 38



 
Radomski Neymar, książe z Sosnowca i inni, czyli transfery Radomiaka
Radomiak Radom to klub, przez który w ostatnim czasie przewinęło się sporo piłkarzy. Jedni przychodzą, drudzy odchodzą i tylko nieliczni potrafią zakotwiczyć na dłużej. Co prawda, tych ostatnich w Radomiu coraz więcej i fakt ten cieszy niezmiernie.



Letnie ruchy klubu na rynku pokazały, że o potencjalnych nabytkach nie decyduje koło fortuny czy maszyna losująca, a przemyślana wizja trenera Dariusza Banasika. Szkoleniowiec ułożył puzzle, dokoptował brakujące elementy i w efekcie jesienią oko mogło cieszyć się widokiem Radomiaka, grającego efektowną i co najważniejsze - efektywną piłkę.


Choć uwagę warto skupić przede wszystkim na piłkarzach, którzy stanowili o sile Radomiaka jesienią, to nie sposób, nie wspomnieć o grupie zawodników, którzy latem się z klubem pożegnali. W dużej mierze byli to młodzieżowcy. I tak m.in. do Stali Mielec po powrocie z wypożyczenia odszedł Mateusz Spychała, Hubert Gostomski wrócił do Jagiellonii, Kamil Gilewski zamienił Radomiaka na Ursus Warszawa, Filip Adamczyk i Rafał Stróżka odeszli do Pilicy Białobrzegi, a Bartosz Skowron ponownie gra przy Łazienkowskiej 3.

Nie zabrakło również bardziej sentymentalnych rozstań. Z Radomiaka po pięciu latach odszedł Dariusz Brągiel, który podpisał kontrakt z Pogonią Siedlce czy Chinonso Agu - Nigeryjczyk z polskim paszportem po czterech sezonach w Radomiaku wyjechał do Norwegii, gdzie gra w Kvik Halden FK. Oprócz tego klub opuścili: Szymon Stanisławski, Dawid Jabłoński, Matthieu Bemba, Bartosz Zakrzewski oraz Jakub Wróbel, który związał się z I-ligową Garbarnią Kraków.

Osobny akapit trzeba poświęcić Simonowi Colinie. "Nigdy nie było tak pierwszorzędnego pisarza drugorzędnego" - pisał swego czasu o Sienkiewiczu Witold Gombrowicz. Parafrazując klasyka: nigdy nie było w Radomiu tak pierwszorzędnego Katalończyka drugorzędnego. Colina przychodząc do Radomia, wywołał ekscytację środowiska związanego z klubem. Szybko okazało się jednak, że hiszpańska technika nijak ma się do II-ligowych warunków grania. Choćby przykład Rafała Makowskiego pokazuje, że nie trzeba umieć "wiązać kokardek" z piłką, by wyrastać ponad tę ligę.

Po 16. miesiącach przygody z pierwszą drużyną Simon nie zdobył żadnego gola i w efekcie trafił do "Klubu Kokosa", zbierającego w Polsce coraz większe żniwo. Później czarował już tylko na poziomie IV ligi, po czym według jednego z lokalnych serwisów, rozwiązał kontrakt z Radomiakiem i wrócił do Hiszpanii. Pracowitości odmówić mu nie można, jednak zwyczajnie nie jest to typ pomocnika, którego w Polsce potrzeba. Los Coliny podzielił również Karol Hodowany oraz Mateusz Zając. Pierwszy w rezerwach rozegrał całą rundę. Drugi zaledwie kilka meczów, po czym dostał szansę gry w Pucharze Polski. Później próżno szukać go nawet w zespole rezerw.

Zdecydowanie ciekawiej sytuacja ma się w przypadku piłkarzy, którzy latem do klubu dołączyli. Jest kilka perełek, kilku solidnych graczy i oczywiście znajdzie się nawet jeden zawodnik, który całkowicie nie spełnił pokładanych w nim nadziei.

Pierwszy piłkarz, którego weźmiemy na tapetę, to wychowanek naszego klubu. Kamil Bielikow swoją przygodę z piłką zaczynał w MSPN Radomiak. W 2015 roku usługami Kamila zainteresowała się Akademia Legii Warszawa, gdzie młody bramkarz rozwijał swój warsztat pod okiem m.in. Grzegorza Szamotulskiego.
17-letni golkiper w Radomiaku przebywa na zasadzie wypożyczenia, jednak wraz z końcem obecnego sezonu wygasa jego kontrakt z Legią. Bielikow co prawda nie miał okazji pokazać swoich umiejętności w II lidze, jednak regularnie trenuje z pierwszą drużyną. Dotychczas bronił w meczach rezerw. Prywatnie to chłopak twardo stąpający po ziemi i jeśli tylko Radomiak wykaże inicjatywę, to posiądzie piłkarza na lata.

Innym bramkarzem, którego Radomiak wypożyczył z Łazienkowskiej, jest oczywiście Mateusz Kochalski. 18-latek przebojem wdarł się do pierwszego składu i nie oddał miejsca Arturowi Haluchowi już do końca rundy. Mateusz osiem razy zameldował się w pierwszym składzie i trzykrotnie schodził z boiska niepokonany. Poza występami na II-ligowym froncie wspomagał rezerwy.

Oprócz bramkarzy, do linii defensywnej, Banasik wypożyczył również Jakuba Wawszczyka. Podczas gry trójką obrońców, Kuba był asem w talii szkoleniowca Zielonych. Pełnił funkcję wahadłowego i ze swojej roli wywiązywał się wzorowo. Solidna defensywa, dobra wrzutka i stalowe płuca - kolejny dzień w biurze Wawszczyka. Co prawda wspomniany zawodnik nie strzelił gola i dorzucił tylko jedną asystę, ale chyba nikt nie ma wątpliwości co do jego przydatności pod kątem gry w Radomiaku.

O ile w defensywie doszło do kosmetycznych zmian, o tyle środek pola przeszedł generalny remont. Michał Kaput, Meik Karwot, Rafał Makowski - triple centers, na których Banasik opiera grę Radomiaka. Kręgosłup tej drużyny.

Kaput to 20-letni kreator. Emanuje spokojem, choć czasami brakuje z jego strony większego ryzyka. Stąd pewnie tylko jedna asysta i jeden gol. Michał do Radomia przeniósł się z Łomży, gdzie grał w miejscowym ŁKS-ie.

Karwot na Narutowicza trafił z Górnika Zabrze dopiero we wrześniu, stąd zaledwie dziewięć meczów w lidze. Jego debiut spotkał się falą krytyki, choć od początku można było dostrzec, że piłka mu nie przeszkadza. Z lewego obrońcy przeszedł na pozycję nr "6". Tam rozgościł się na stałe. Jego główny atut to mądre "czytanie gry", choć dał się również poznać jako bezlitosny killer. Przy Narutowicza wpakował trzy gole Górnikowi Łęczna. Oprócz tego dorzucił dwie asysty - z Ruchem i Olimpią Grudziądz.

Z Radomia w kosmos autobusy jeszcze nie jeżdżą (tudzież samoloty nie latają), jednak do Sosnowca już tak. Dzięki temu zielone barwy przyodział Rafał Makowski. Książę środka pola. Rządzi i dzieli. Grał zarówno jako "szóstka", "ósemka", a nawet zdarzyło mu się być zaraz za napastnikiem (pozycja nr "10").
Dobre statystyki (6 goli i 3 asysty) i jeszcze lepsza gra. Jego rola w Radomiaku bezcenna. Prawa noga to Tomahawk shoot. Kibice już chyba zdążyli zapomnieć o uwielbianym Chinonso Agu.

Żeby nie było tak kolorowo, nie sposób ominąć osoby Łukasza Pietronia. Przychodził do Radomia z łatką solidnego ligowca, jednak w ogólnym rozrachunku rozegrał zaledwie 96 minut w II lidze. Król strzelców trzeciego szczebla rozgrywkowego w Polsce z sezonu 2016/2017 od 15 września nawet nie powąchał murawy. Nie pomogło nawet IV-ligowe katharsis. Pietroń w rezerwach utknął na dobre i kto wie, czy nie jest pierwszym zawodnikiem do odstrzelenia. Wszak Banasik jeńców nie bierze.

Z kolei Michał Suchanek i Bruno Luz to zawodnicy będący wzmocnieniem formacji grającej najbliżej bramki rywala. Pierwszy z nich to nominalny, prawy skrzydłowy. Miniony sezon spędził w Górniku Łęczna, gdzie zdobył jednego gola na poziomie pierwszej ligi (16 występów). 22-letni skrzydłowy w Radomiaku miał zwiększyć rywalizację na swojej pozycji. Do pierwszego składu na dobre nie przebił się wcale. Nie strzelił również żadnego gola, lecz zanotował jedną asystę. Ogólnie w lidze zagrał 328 minut, na co składają się 2 mecze w pierwszej jedenastce oraz 11 wejść z ławki. Po tym, jak jego rola w Radomiaku została zmarginalizowana, można uznać, że obok Pietronia jest jedynym z dwóch nietrafionych inwestycji.

Na deser tzw. truskawka na torcie. Obiekt kultu młodych chłopców. Podmiot westchnień nastolatek. Neymar w radomskim wydaniu - Bruno Luz.
Skoro nawet najlepsze małżeństwo miewa problemy, tak i na początku relacja sympatycznego Portugalczyka z Radomiakiem nie była łatwa. Kontrakt podpisał już w styczniu, jednak przepisy nie pozwoliły, by wiosną grał w Radomiaku. Po letnim sparingu z Avią Świdnik jeden z lokalnych redaktorów ochrzcił go nawet mianem "największego przegranego", jednak Bruno nie miał zamiaru wywieszać białej flagi. Pierwsze mecze ligowe przesiedział na ławce, jednak gdy już na boisko wszedł, to nie miał zamiaru z niego schodzić. Cztery gole i trzy asysty mówią same za siebie. To wszystko na przestrzeni 880 minut. Niektórymi zagraniami nadaje futbolowi poezji.

Co dalej? Radomiak w zimowym okienku na pewno pożegna się z kilkoma piłkarzami, którzy nie przebili się do pierwszego składu. Na chwilę obecną nie ma sensu prorokować, ponieważ wszystko zależy od spotkania trenera z zarządem. Wiele decyzji będzie również uzależnionych od zobowiązań i kontraktów pomiędzy piłkarzami a klubem. Trener Banasik przyznał, że będzie rozglądał się za prawym obrońcą, który będzie alternatywą dla Damiana Jakubika oraz bramkostrzelnym napastnikiem. Drużyna okres przygotowawczy rozpocznie w połowie stycznia.

MACIEJ ŁAWRYNOWICZ

Poleć artykuł swoim znajomym


Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!

Data: 2018-12-10 20:17:12 | Kategoria: Piłka Nożna / 2 liga | Odwiedzin: 4112
 





Podobnie jak w życiu "nie samym chlebem żyje człowiek" tak i my nie skupiamy się wyłącznie na sporcie. Teatr, kino, muzyka, rozrywka... także są nam bliskie. +wiecej

Klasa B (grupa I): Proch II Pionki mistrzem jesieni [TABELA] 10-11-2024
 
Klasa B (grupa II): KS Wysokin mistrzem jesieni [TABELA] 10-11-2024
 
Czarni stoczyli pasjonujący bój z wiceliderem 09-11-2024
 
Broń Radom doznała minimalnej porażki w Mławie 09-11-2024
 
IV liga: Ważna wygrana Oskara Przysucha, trzynasta porażka Pilicy Białobrzegi 09-11-2024
 
V liga: Energia liderem, horror Prochu i Drogowca, triumf Radomiaka II [TABELA] 09-11-2024
 
Centrum, Szydłowianka i Zawisza wygrywały w Tymex Lidze Okręgowej [TABELA] 09-11-2024
 
Radomiak wygrał w szczecińskiej jaskini lwa! 08-11-2024
 
PIŁKARSKI ROZKŁAD JAZDY NA WEEKEND (8-10 listopada) 07-11-2024
 
Historyczny triumf siatkarek Radomki 07-11-2024
 
Ostatnia szansa, żeby zapisać się na Bieg Niepodległości 07-11-2024
 
Medalowe zdobycze radomian wśród "wolniaków" 07-11-2024
 
Rozkręca się Grand Prix Radomia przy stołach 05-11-2024
 
Franciszek Bal zakończył debiutancki sezon mocnym akcentem w Lonato 04-11-2024
 
Już trzy zwrotki hymnu Drogowca Jedlińsk - czekamy na propozycje 04-11-2024
 



Copyright 2008 - 2012 RadomSport.pl