Kłopot bogactwa problemem Radomiaka Radom? Jak mawia popularne przysłowie: „od przybytku głowa nie boli”. Przykład Radomiaka Radom pokazuje, że jednak boli, a nawet od nadmiaru bogactwa dzieli. Nie głowę, a szatnię. Obecny sezon jest kolejnym, w którym choćby do gry w środku pola trener Radomiaka ma nawet ośmiu kandydatów.
Zjawisko nadmiernej liczby zawodników w kadrze rozpoczęło się od sezonu 2016/2017, gdy stery w Radomiaku przejął czeski duet – Verner i Marcel Licka. Wówczas kadra liczyła ponad trzydziestu zawodników, z czego aż siedmiu klasyfikowało się do gry w środku pola. Każdy kolejny mecz zwiastował inną „trójkę”, na której opierał się pomysł szkoleniowców. Łącznie we wspomnianych rozgrywkach w środku zagrało siedmiu różnych zawodników, w różnych konfiguracjach, które trudno byłoby zliczyć.
Kolejny sezon zmiany w tej kwestii nie przyniósł. Trenerem został Jerzy Cyrak, który objął narodową mieszankę jako spuściznę po swoich poprzednikach. Kadra nie została zredukowana, a i liczba nominalnych środkowych pomocników stopniała o zaledwie jednego gracza. W drugiej części sezonu drużyna nie zaznała stabilizacji. Coraz częściej dochodziły słuchy, jakoby szatnia była podzielona, co z pewnością nie wpłynęło pozytywnie na boiskowe poczynania Zielonych.
W obu przedstawionych sytuacjach próba zakończenia sezonu na miejscu premiowanym awansem zakończyła się fiaskiem. W obecnej kampanii, stan rzeczy ma się bliźniaczo podobnie. Po sprowadzeniu Adama Banasiaka, mamy w środku pola ośmiu kandydatów do gry. W walkę o plac z pewnością włączy się Peter Mazan, który wraca po kontuzji.
Od pewnego momentu do jedenastki wskoczył Meik Karwot, który do Radomiaka dołączył dopiero pod koniec września. Ponadto ciężko dyskutować o osobie Łukasza Pietronia w kontekście walki o miejsce w składzie, ponieważ rola tego zawodnika od samego początku została zmarginalizowana. Byłego zawodnika GKS-u Bełchatów w Radomiaku z resztą już nawet nie ma.
Są za to jeszcze, oprócz wspomnianych: Damian Szuprytowski, Maciej Filipowicz, Michał Kaput, Rafał Makowski i Michał Suchanek.
Deja vu? W dzisiejszym futbolu wygrywają trenerzy, którzy w jednym momencie potrafią zaspokoić ego jak największej liczby zawodników. Z pewnością oglądanie meczów z wysokości trybun lub głębokiej ławki rezerwowych może być mocno frustrujące dla zawodników, którzy jeszcze nie dawno stanowili o sile zespołu. W tym wypadku jedynym sensownym rozwiązaniem może okazać się pożegnanie z kolejnymi zawodnikami.
MACIEJ ŁAWRYNOWICZ
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|
Data: 2019-01-29 14:05:18 | Kategoria: Piłka Nożna / 2 liga | Odwiedzin: 2379
|
|
|
|
|