Radomiak pokonał ligowego rywala z Łęcznej [AKTUALIZACJA] Konfrontacja Radomiaka z Górnikiem Łęczna zakończy obecny sezon drugiej ligi. W sobotnie popołudnie obydwie ekipy sprawdziły, która z nich na tym etapie przygotowań jest o krok bliżej formy, mającej wystrzelić dokładnie za miesiąc. Zieloni wygrali 2:0
Pomimo tego, że Górnicy mieli w nogach czwartkowy sparing z Chełmianką, to oni narzucili rytm gry w pierwszych minutach konfrontacji. Dość szybkie, jak na początek lutego, tempo pojedynku, nie pozostało jednak bez znaczenia na dalszy jego przebieg, a radomianie systematycznie osiągali przewagę.
Ponownie sparingowej potyczce z boku przyglądał się Leandro Rossi, który wciąż jest oszczędzany w grach na sztucznej nawierzchni. W ostatnich 30 minutach radomianie dwukrotnie trafili do siatki rywali, notując drugi triumf w okresie przygotowawczym.
Od pierwszego gwizdka sędziego piłkarze narzucili dobre tempo, mimo iż mieli w nogach ciężki tydzień treningów. Jak się później okazało – zmęczenie rzutowało na ogromną ilość kardynalnych błędów w defensywie piłkarzy Radomiaka, których nie potrafili wykorzystać przyjezdni.
Rozdawanie prezentów rozpoczął Damian Jakubik, który po 10 minutach gry zagrał wszerz boiska. Futbolówkę przechwycił testowany w Górniku Jakub Kowalski (ex Ruch Chorzów), jednak po jego strzale ta nie trafiła do siatki.
Kolejną stuprocentową sytuację strzelecką wypracował gościom Meik Karwot. Niemiec, chcąc zagrać głową do bramkarza, wyłożył piłkę Aronowi Stasiakowi. W ślady swojego drużynowego kolegi poszedł później Maciej Śwdzikowski. Kapitan Zielonych dziesięć minut przed przerwą dał szansę Stasiakowi. W 43 minucie to samo zrobił Adam Banasiak, któremu zza pleców wyskoczył zawodnik Górnika. Efekt? Trzy kapitalne sytuacje i żadna z nich nie znalazła drogi do bramki strzeżonej przez Mateusza Kochalskiego.
O błędy indywidualne spokojny był trener Dariusz Banasik, który zaznacza, że w tym ciężkim okresie jest to normą. – Błędy indywidualne, podejmowanie złych decyzji wynikają ze zmęczenia. Jeżeli zawodnicy od dwóch i pół tygodnia trenują po dwa razy dziennie, to gdzieś to zmęczenie się nasila. Ja już to przerabiałem i na tym etapie można to wytłumaczyć – wyjaśnił szkoleniowiec Zielonych.
Jeśli o chodzi o grę ofensywną, to w pierwszej połowie Radomiak nie zachwycał. Mało widoczny był Dominik Sokół, który występował najbliżej bramki gości. Tego samego nie można powiedzieć o jego rówieśniku po drugiej stronie boiska. Aron Stasiak to 19-letni snajper, którego Górnik Łęczna wypożyczył z Pogoni Szczecin. Młody snajper wykorzystywał wolne przestrzenie, raz po raz urywał się defensorom Radomiaka, jednak im bliżej bramki, tym gorzej. Nie wykorzystał dwóch kapitalnych sytuacji, a jak wiemy – napastników rozlicza się z goli. Z ich zdobywaniem, napastnicy Radomiaka mają problem od dłuższego czasu, a co na to trener? – Czekamy, czekamy, aż napastnicy zaczną strzelać (śmiech). Dla mnie zawsze liczy się dobro drużyny. Jeśli drużyna dobrze gra i wygrywa, to jestem zadowolony. To jest najważniejsze – przyznał Dariusz Banasik.
Oddzielny akapit warto poświęcić Meikowi Karwotowi. Niemiec co prawda w defensywie się nie popisał, ale za to kapitalnie dzielił piłki w środku pola. Fantastycznie ułożona lewa noga Niemca przyniesie Radomiakowi wiele pożytku. Już w 4 minucie spotkania pomocnik Zielonych crossowym podaniem uruchomił Michała Suchanka, który jednak ze wspomnianej piłki pożytku nie zrobił. Ponadto Karwot ma niezwykle pożądaną cechę szczególnie na boiskach drugoligowych, gdzie często panuje chaos – potrafi w ułamku sekundy przenieść ciężar gry na drugą stronę boiska, co z resztą pokazał w meczu przeciwko drużynie Franciszka Smudy.
Skoro jesteśmy już przy byłym selekcjonerze reprezentacji Polski, to jego podopieczni w drugiej części gry zostali zdecydowanie stłamszeni. Na pierwszy rzut oka wyglądali gorzej pod względem jakościowym w stosunku do pierwszej połowy, a co za tym idzie, stworzyli sobie zaledwie jedną dogodną sytuację do zdobycia bramki. „Zagraj do najbliższego, a nie mi tu po czołach kopiesz” – te słowa popularnego „Franza” najlepiej oddają poczynania piłkarzy z Łęcznej w drugiej połowie.
Ponadto z pewnością warte odnotowania dwie akcje, po których Radomiak zdobył gole. Co je łączy? Obie miały swój zarodek w bocznych strefach boiska. Najpierw diagonalnym podaniem popisał się Martin Klabnik. Piłka po jego zagraniu trafiła do Dawida Jabłońskiego. Skrzydłowy Radomiaka za pierwszym razem do siatki nie trafił, ale chwilkę później się zrehabilitował. Zszedł do środka, minął kilku zawodników Górnika, by następnie płaskim strzałem lewą nogą umieścić futbolówkę w bramce gości.
– Przyszłość Jabłońskiego zapowiada się coraz lepiej – stwierdził trener Radomiaka. – Początkowo miał sobie szukać nowego klubu, natomiast w tych ostatnich meczach mi się podoba. Dobrze znosi obciążenia. Ma duże szanse, by u nas zostać.
Drugi gol to w dużej mierze dzieło Maciej Filipowicza, który przytomnie dograł do Patryka Mikity. Popularny „Miki” dopełnił formalności i wpakował piłkę do bramki gości. Dla skrzydłowego Zielonych gol przeciwko Górnikowi zakończył dosyć długi okres bramkarskiej posuchy. – Mikita się przełamał. Miał łatwą sytuację, myślę, że tak to można powiedzieć. Dostał piłkę wycofującą i dziwne, gdyby z tego nie zdobył bramki. – stwierdził Banasik.
Podsumowując, to kolejna cenna lekcja dla sztabu szkoleniowego, który ze wspomnianego meczu wyłuska wiele materiału szkoleniowego. Dla piłkarzy to kolejny przystanek w przygotowaniach do rundy wiosennej, która zbliża się nieubłaganie. Przed zawodnikami tydzień, w którym będą trenować raz dziennie.
–W przyszłym tygodniu całkowicie schodzimy z obciążeń, nie trenujemy już dwufazowo z wyjątkiem jednego dnia. Przygotowujemy się do wyjazdu na obóz, ale wszystko będzie potwierdzone w następnym tygodniu. – zdradził szkoleniowiec Zielonych.
RADOMIAK RADOM - GÓRNIK ŁĘCZNA 2:0 (0:0)
Bramki: Jabłoński (66.), Mikita (85.)
Radomiak (I połowa): Kochalski - Wawszczyk, Grudniewski, Świdzikowski, Jakubik, Bruno Luz, Filipowicz, Banasiak, Karwot, Suchanek, Sokół. II połowa: Haluch - Grudniewski, Klabnik, Kucharski, Jakubik, Mikita, Szuprytowski, Karwot, Jabłoński, Winsztal, Rolinc.
MACIEJ ŁAWRYNOWICZ, CIRS
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|