Emocję sięgnęły zenitu, Cerrad Czarni Radom przegrali po tie-breaku Gdy było pewne, że Cerrad Czarni Radom, przeciwko walczącemu o udział w pierwszej szóstce PlusLigi, mistrzowi kraju, PGE Skrze Bełchatów, zagra bez swojego pierwszego rozgrywającego, wielu postawiło na nich "krzyżyk". Tymczasem radomianie sprawili im niezłego psikusa. Losy spotkania rozstrzygnęły się dopiero po tie breaku.
Bez zbędnych kompleksów, ze świadomością, że każdy z zawodników w danej akcji może pełnić rolę lidera rozpoczęli konfrontację z PGE Skrą Bełchatów radomianie. A że przy wsparciu niesamowitego Sektora Pokoleń wychodziło im niemal wszystko, efektem tego był triumf w dwóch partiach z rzędu!
Szkoda, że taki stan nie utrzymał się w kolejnych odsłonach i to utytułowani rywale przejęli inicjatywę, chociaż ewidentnie, zarówno w trzecim, jak i czwartym secie, byli do "łyknięcia".
Tie-break zawsze jest loterią, ale tym razem szczęściu bardziej pomogła Skra. Bełchatowianie szybko objęli prowadzenie, wypracowali cztery punkty przewagi i zwycięstwa nie wypuścili już z rąk.
MVP meczu został Milad Ebadipour.
CERRAD CZARNI RADOM - PGE SKRA BEŁCHATÓW 2:2 (25:20, 25:21, 20;25, 21:25, 10:15)
Cerrad Czarni: Giger, Żaliński, Pajenk, Filip, Fornal, Huber, Ruciak (libero) oraz Wasilewski (libero), Rybicki, Kwasowski.
Skra: Łomacz, Ebadipour, Kochanowski, Teppan, Katić, Kłos, Piechocki (libero) oraz Droszyński, Orczyk, Wlazły.
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|