Nadzieja w tym, że takiego Radomiaka wiosną już nie zobaczymy... Fatalna inauguracja wiosny w wykonaniu piłkarzy Radomiaka Radom. Brak klarownych sytuacji strzeleckich, wyraźnego lidera i jednostajne tempo sprawiły, że Zieloni musieli uznać wyższość Olimpii Elbląg. Do tej pory, ostatniej drużyny w ligowej tabeli...
Pierwszy mecz Radomiaka na wiosnę to obraz charakterystyczny dla II-ligowych meczów w marcu – dużo walki a mało gry. Tradycji stało się zadość i Zieloni w pierwszym meczu wyglądali tak, jak na wiosnę wyglądają zawsze, czyli nijak.
Choć w porównaniu do wiosny w składzie Radomiaka próżno było szukać wielkich zmian, to na boisku te można było dostrzec gołym okiem. Pierwszą z nich było ustawienie na „dziesiątce” Rafała Makowskiego. Pod nim zagrali: Meik Karwot oraz Adam Banasiak.
O ile pierwsza dwójka wybitnie nie zagrała, o tyle nie zeszła poniżej pewnego poziomu, który zimowy nabytek Radomiaka przekroczył. Banasiak zagrał na „szóstce” i być może nie był to fatalny mecz w jego wykonaniu, ale różnica pomiędzy poziomem, jaki zaprezentował, a oczekiwaniami, była zatrważająca. Sporo niedokładności, kilka groźnych strat i decyzja sztabu o zmianie była jak najbardziej trafna.
Banasiaka zmienił Michał Kaput, który zademonstrował, że jego miejsce jest na boisku. Kwadrans po wejściu to jedyny moment w meczu, w którym Radomiak zdecydowanie prowadził grę, czego efektem był zresztą gol Meika Karwota. Niemiec trafił do bramki rywali z okolic 20-25 metra właśnie po faulu na Kapucie.
Z pozytywów to by było na tyle. Choć nie warto po pierwszym meczu wyciągać daleko idących wniosków, to trzeba zaznaczyć, że Radomiak zagrał w sposób, do którego nie przyzwyczaił nas jesienią. Wolno, mało efektownie i nieskutecznie.
Kompletnie odcięty od podań był Dominik Sokół, którego przykład pokazuje, że mecze ligowe to całkowicie inna ranga aniżeli te sparingowe.
Po drugiej stronie barykady aktywnie poruszał się Michał Fidziukiewicz. Często wchodził w wolne strefy, odgrywał „na ścianę”, a gdy w końcu doszedł do sytuacji strzeleckiej, to bez większego zastanowienia huknął w stronę bramki Mateusza Kochalskiego i ten musiał wyjmować piłkę z siatki.
Oddzielny akapit warto poświęcić trenerowi Dariuszowi Banasikowi. Dla tych, którzy nie wiedzą - szkoleniowiec Zielonych pod koniec pierwszej połowy został wyrzucony na trybuny, za wbiegnięcie na boisko i protesty względem sędziego. Trzeba przyznać, że zachowanie nieodpowiedzialne, zważywszy na moment meczu, ale mające też drugie dno. Pokazało nam, że szkoleniowiec jest gotowy za drużyną skoczyć w ogień i dało zawodnikom sygnał do walki. Po meczu Banasik podszedł do meczu w krytyczny sposób i stwierdził, że było to najgorsze spotkanie Radomiaka za jego kadencji.
Mecz z Olimpią to dla sztabu szkoleniowego ogromna ilość materiału do analizy. Czas, by wyciągnąć wnioski i o pierwszym meczu na wiosnę zapomnieć jak najszybciej, bo już za tydzień w Radomiu starcie z Rozwojem, który pokonał Siarkę Tarnobrzeg, wbijając rywalom sześć goli na własnym stadionie.
MACIEJ ŁAWRYNOWICZ
Foto: tylkoradomiak.pl
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|
Data: 2019-03-02 20:59:32 | Kategoria: Piłka Nożna / | Odwiedzin: 2104
|
|
|
|
|