Wiosenne demony nad Pruszkowem Słodko-gorzkie popołudnie zaserwowali swoim kibicom piłkarze Radomiaka Radom. Z nieba do piekła. Od 0:2 do 3:2. Bezmyślne zachowanie Leandro Rossi, nieodrobione lekcje ze starcia z Rozwojem Katowice, autostrada do bramki gospodarzy i nieszczęsny sędzia. W każdym razie, Radomiak Radom wrócił na tarczy z wyjazdowego starcia ze Zniczem Pruszków.
„Zapachniało, zajaśniało, wiosna, ach to ty” – śpiewał swego czasu Marek Grechuta. Wiosną zapachniało w Pruszkowie nie tylko ze względu na słoneczną pogodę. Zapachniało przede wszystkim na boisku, zapachniało demonami rund wiosennych, które w ostatnich latach pokazywały nam, że droga do I ligi bywa nierzadko bardziej szutrowa niż asfaltowa.
Jak już jesteśmy przy asfalcie, to trzeba przyznać, że lewa strona w pierwszej połowie po raz kolejny okazała się być autostradą do bramki rywala. Zieloni w spotkaniu z Rozwojem oba gole zdobyli właśnie po akcjach lewą stroną. Podopieczni Andrzej Prawdy lekcji nie odrobili, bo duet Banasiak-Wawszczyk raz po raz nękał upomnianego w 18 minucie żółtą kartką Marcina Bochenka.
Adam Banasiak pokazał z resztą, że demonem szybkości nie jest, ale ze stojącej piłki potrafi zrobić pożytek. Można by mnożyć sytuacje, w których zimowy nabytek Radomiaka centrował w pole karne gospodarzy. Co ważne, większość piłek stwarzała zagrożenie pod bramką Misztala. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że był to dotychczas najlepszy występ Banasiaka w zielonych barwach. Ukoronowaniem przystępnego występu byłego zawodnika Zagłębia Sosnowiec była asysta przy golu Michała Kaputa.
Pelerynę superbohatera założył nie kto inny jak wspomniany Piotr Mistrzal. Golkiper Znicza dwoił się i troił, by uchronić swoją drużynę od straty kolejnych goli. Gdy nie dawał rady, ratowała go poprzeczka, jak choćby przy strzale Banasiaka czy…sędzia Szczerbowicz. Arbiter po indywidualnej akcji Michała Kaputa nie dopatrzył się zagrania ręką defensora Znicza, który był ostatnią przeszkodą na drodze piłki do siatki. Nie można powiedzieć, że sędzia wypaczył wynik spotkania, ale z pewnością „pomógł szczęściu”.
Nie sposób nie wspomnieć z resztą o dobrej formie Kaputa, który oprócz gola, popisał się kapitalną akcją indywidualną. W pierwszej części minął zawodników gospodarzy jak tyczki, jednak później nie zrobił tego, co najważniejsze – nie pokonał Piotra Misztala. Co nie udało się przy pierwszej próbie, miał udać się przy drugiej, lecz tym razem piłka zatrzymała się na ręce defensora Znicza.
Zgodnie z metodologią Vernera Lićki, który twierdził, że najpierw trzeba zawodnika pochwalić, później zganić, a na koniec znowu przywołać dobre momenty, przechodzimy do nieco mniej sympatycznej części analizy.
Grę defensywą Radomiaka trafnie opisuje powszechnie znany cytat Ruteckiego z kultowego polskiego filmu sensacyjnego pt. „Psy”, który z wiadomych względów nie nadaje się do cytowania. Jednym słowem – skandal.
Co innego fatalna forma defensywy, a co innego bezmyślne zachowania w polu karnym. Leandro Rossi Pereira pokazał, że na ten moment nie jest w najlepszej dyspozycji. Nie tylko piłkarskiej, ale również mentalnej. Brazylijczykowi w drugiej połowie kompletnie „odcięło prąd”. Przy stanie 1:2 ostry wślizg w nogi przeciwnika. Werdykt? Wapno. Reszta, to już wiadoma historia…
MACIEJ ŁAWRYNOWICZ
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|
Data: 2019-03-17 16:56:13 | Kategoria: Piłka Nożna / 2 liga | Odwiedzin: 2204
|
|
|
|
|