Jeszcze okręgi piłkarskie nie zginęły! Spotkanie prezesów okręgowych związków piłkarskich, delegatów, polityków wszystkich opcji, samorządowców, dziennikarzy, generalnie – ludzi piłki nożnej, odbędzie się w czwartek 9 maja w Radomiu. Celem jest opracowanie strategii przeciwdziałającej uchwale PZPN, która de facto likwiduje okręgowe związki piłkarskie.
Zamach na okręgowe związki, ze strony Polskiego Związku Piłki Nożnej, nastąpił kilka dni temu, ale że został potraktowany właściwie suchym komunikatem, przez środowisko został prawie niezauważony. Jak się okazuje, tylko teoretycznie. W okręgach, a także małych klubach, również tych zajmujących się wyłącznie szkoleniem dzieci i młodzieży, wywołał spore poruszenie. Istnieje bowiem uzasadniona obawa, że centralizując zarządzanie rozgrywkami, zostawia się – zwłaszcza mniejsze kluby – samym sobie. To zaś prowadzi w prostej linii do ich unicestwienia.
Wątpliwości, co do tego, że uchwała bardziej zaszkodzi, niż pomoże, nie ma prezes Radomskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej Sławomir Pietrzyk. – Najzwyklejsze, ale jakże potrzebne relacje międzyludzkie, przestaną istnieć. Mniejsze kluby zostaną bez pomocy, bez doradztwa, bez jakiejkolwiek możliwości porozmawiania o zwykłych, codziennych problemach z żywą osobą. Inna rzecz, że związki okręgowe to przecież stowarzyszenia, które posiadają majątek, tak jak nasz – własną siedzibę, wiele umów sponsorskich i partnerskich. Co z tym wszystkim zrobić? Podejmując wiadomą uchwałę, centrala kompletnie o tym nie myślała – podkreśla włodarz ROZPN.
- A co z tradycją, co z wieloletnią historią? – pyta retorycznie jeden z najstarszych i niezwykle oddany społecznik w ROZPN Roman Małek. – Jednym cięciem przekreśla się dorobek setek, a może tysięcy ludzi. Nikt się z nimi nie liczy. To tak jak wyrzucanie zbędnych osób na śmietnik. To bardzo przykre.
Kompletnie nietrafiony jest argument, że okręgowe związki nie radzą sobie z prowadzeniem działalności. Jest wręcz przeciwnie. Nie tylko ROZPN jest tego świetnym przykładem, bo posiada wielu sponsorów, również tytularnych w organizowanych przez siebie rozgrywkach, ma własną siedzibę, a klubom dostarcza rokrocznie sprzęt o wartości około 50 tys. zł.
Podobnie działa Legnicki OZPN, który jest bardzo prężny. To jego prezes Maria Kajdan, odpowiada argumentami na twierdzenia prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, który wielokrotnie wypowiadał się, że związki okręgowe są niepotrzebne.
- Zapewniamy klubom pomoc prawną, rozliczamy z ZUS-em i Urzędem Skarbowym, pomagamy w kwestiach infrastrukturalnych i organizacyjnych, organizujemy turnieje i zawody dla dzieci, no i przede wszystkim rozmawiamy, rozmawiamy, rozmawiamy… - przekonuje na łamach „Sportowych Faktów” Maria Kajdan. – Przez dwie kadencje, prezes Zbigniew Boniek nie zbudował siedziby PZPN, ja dla naszego związku zbudowałam – dodaje.
Przedstawiciele okręgów zamierzają walczyć o byt. Powstał ogólnopolski ruch, który rośnie w siłę, a skupia już nie tylko prezesów i działaczy, ale również przedstawicieli klubów, samorządowców, polityków i bardzo wielu ludzi z piłkarskiego środowiska. Do spotkania tych osób dojdzie w czwartek 9 maja w Radomiu. Ma dojść do debaty i opracowania planu dalszych działań.
Czy cokolwiek da się jeszcze zrobić, żeby okręgi nie przestały istnieć? Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Jedno jest pewne – uchwała poruszyła piłkarskie doły, dała im argumenty do działania i walki.
Mocno zagrożeni mogą czuć się za to baronowie związków wojewódzkich. To oni są wybierani przez delegatów klubowych, a tzw. teren jest dużo silniejszy niż centrala. Zwłaszcza teraz, rok przed wyborami.
GAS
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|