Radomiak Radom znów u siebie i znów zwycięski! Po udanej inauguracji z GKS-em Tychy, zespół Radomiaka Radom podejmuje tym razem Stomil Olsztyn. Zieloni wcale nie ukrywają, że znów mają ochotę na komplet punktów.
Nie kazali długo czekać na rozkręcenie emocji piłkarze obu drużyn. Już na samym początku, Stomil egzekwował rzut wolny z ostego kąta i kiedy wszyscy spodziewali się dośrodkowania, Grzegorz Lech sieknął na bramkę. Szczęścia był bardzo bliski, bo piłka trafiła w poprzeczkę...
Chwilę później olsztynianie cieszyli się już z prowadzenie. Prawą stroną uciekł Artur Siemaszko i także z ostrego kąta, ale będąc już w polu karnym, po ręce Artura Halucha, umieścił piłkę w siatce.
Radomiak ani myślał czekać na rozruch własnej, zielonej maszyny. Ruszył szybko do ataków, a jedna z nich zakończyła się powodzeniem. Przed "szesnastką" piłkę otrzymał Mateusz Michalski, zwiódł obrońcę i precyzyjnym strzałem doprowadził do wyrównania.
Zieloni poszli za ciosem i bliski skopiowania akcji Michalskiego był Rafał Makowski, ale piłka po jego uderzeniu trafiła w słupek, a ponowienie okazało się niecelne.
Potem impet Radomiaka nieco osłabł, ale to ciągle gospodarze dyktowali warunki na boisku. Przed przerwą gole już jednak nie padły. Gra się za to zaostrzyła, a sędzia równo karał żółtymi kartkami piłkarzy obu zespołów.
Druga połowa nie zapowiadała końcowych emocji. Radomiak prowadził grę, przeważał, ale stwarzanie sytuacji podbramkowych było niewiele. Im jednak "dalej w las", Zieloni coraz bardziej przyciskali. Wreszcie przygnietli Stomil i bramka wisiała w powietrzu. Powinna paść już przy strzale głową Rafała Makowskiego, ale Piotr Skiba w sobie tylko wiadomy sposób odbił piłkę.
Wreszcie przyszedł czas błysk piłkarskiego geniuszu Rossi Pereira Leandro. "Leo" wkręcił w ziemię obrońcę gości, wbiegł z piłką w pole karne i wyłożył futbolówkę Patrykowi Mikicie, który nie zmarnował okazji.
Na tym emocje się jednak nie skończyły. Stomil postawił wszystko na jedną kartę i w doliczonym czasie gry miał dwie doskonałe sytuacje, po których mógł, a nawet powinien wyrównać. Najpierw swój kunszt pokazał Artur Haluch, łapiąc piłkę niemal na linii bramkowej, a chwilę później Janusz Bucholc nie wcelował do pustej bramki z... trzech metrów.
Końcowy gwizdek sędziego przyniósł trybunom (nie licząc kibiców Stomilu) wytchnienie, a Radomiakowi w pełni zasłużony komplet punktów.
RADOMIAK RADOM - STOMIL OLSZTYN 2:1 (1:1)
Bramka: Michalski (13.), Mikita (88.) - Siemaszko (5.)
Radomiak: Haluch - Abramowicz, Pietrzyk, Cichocki, Karwot, Jakubik, Makowski, Kaput, Nowak (63. Górski), Michalski (69. Mikita), Leandro (90. Banasiak).
Stomil: Skiba - Mosakowski, Lech (78. Cetnarski), Głowacki (72. Hajda), Sobczak, Siemaszko (54. Niedziela), Gancarczyk, Bucholc, Dziemidowicz, Tarasenko, Biedrzycki.
GAS
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|