Wokół meczu Radomiak - Zagłębie Sosnowiec Ile lat Radomiak czekał na to, żeby ponownie zasiąść na fotelu lidera rozgrywek zaplecza ekstraklasy? Kto w meczu z Zagłębiem ustanowił nowy rekord, a kto odwiedził drużynę, żeby pogratulować jej wygranej? O tym dowiecie się z pomeczowego cyklu, w którym przybliżamy też receptę na sukces "Zielonych" w defensywie.
Pozostając jeszcze przy ocenie gry Radomiaka, warto odnieść się do słów trenera Dariusza Banasika, który mówił o tym, jak wiele pracy włożono w poprawę postawy "Zielonych" w defensywie. Wygląda na to, że duet Mateusz Cichocki - Michał Grudniewski jest dokładnie tym, czego potrzeba beniaminkowi na środku obrony, co w pomeczowej wypowiedzi potwierdził pierwszy z nich. Jeszcze dobitniej potwierdzają to fakty z sobotniego meczu. Zagłębie czekało godzinę na jakikolwiek strzał na bramkę, choćby farfocel puszczony w stronę Kochalskiego. W tym czasie Grudniewski grał prawdziwą profesurę: umiejętne zastawienie się przed rywalem walczącym o piłkę, ważny odbiór w polu karnym, faulowany przez rywala przy własnej szesnastce, nieoceniony wślizg zatrzymujący kontratak, przecięcie prostopadłego podania. Cichocki także notował udane interwencje, kapitalnie zagrał Abramowicz, który blokował wszystko, co zbliżało się do pola karnego Radomiaka, także Szymona Pawłowskiego. Inny motorek sosnowiczan, Patryk Małecki, skończył w kieszeni Damiana Jakubika.
Dla porównania po przeciwnej stronie babole przy obydwu golach popełnili Piotr Polczak i Kacper Radkowski. Trafienie Cichockiego idzie w całości na konto doświadczonego Polczaka, który zaspał przy wrzutce. Drugim golem stoperzy podzielili się po połowie, odpuszczając krycie. Pracę radomian w defensywie warto też docenić przy stałych fragmentach gry. "Zieloni" musieli uważać właśnie na Polczaka i zupełnie go zneutralizowali. Obrońca oddał jeden, mizerny strzał.
Kochalski z rekordem
Przy okazji wychwalania defensywy radomian warto docenić dobrą postawę Mateusza Kochalskiego. Przy strzale z bliskiej odległości nie miał wprawdzie większych szans (choć co mógł, to zrobił), ale i tak udało mu się ustanowić nowy rekord minut bez wpuszczonego gola w seniorskim futbolu. Od teraz udana passa młodzieżowca wynosi 352 minuty. Bramkarz wypożyczony z Legii nabiera pewności z każdym kolejnym meczem, a trzeba pamiętać, że debiutuje na tym poziomie rozgrywek. Póki co jest to debiut całkiem udany: pięć meczów, trzy czyste konta - oby tak dalej!
Prorok Mroczkowski
Przed spotkaniem trener Zagłębia, Radosław Mroczkowski, witając się z trójką sędziowską rzucił żartem: do trzech razy sztuka. Nie wnikam co szkoleniowiec sosnowiczan miał na myśli, ale chyba przypadkiem jego przepowiednia się spełniła. Faktem jest bowiem, że Paweł Pskit sędziował Radomiakowi po raz trzeci i "Zieloni"... po raz pierwszy wygrali. Szkoleniowcowi rywali pozostaje podziękować i mogą to być jedne z ostatnich miłych podziękowań, które w najbliższym czasie otrzyma. Choć tabela jest płaska i miejsce Zagłębia w niej może się szybko poprawić, to statystyka spotkań z trzema beniaminkami jest dla Mroczkowskiego brutalna. Dwie porażki i remis chluby mu nie przynoszą. Tym bardziej, że on sam musi mieć w pamięci fakt, że jeszcze niedawno nie potrafił wprowadzić do Fortuna 1. Ligi Widzewa Łódź, więc porażki z zespołami, które na tym skorzystały, bolą podwójnie. Pytanie tylko, czy Mroczkowskiego będzie komuś szkoda? Zachowaniem na konferencji prasowej przyjaciół sobie nie zjedna. Jeśli komuś umknęło puste krzesło podczas wypowiedzi Dariusza Banasika, śpieszę z wyjaśnieniem: trener Zagłębia stwierdził, że skoro nie jest już na konferencji potrzebny, to sobie pójdzie. Klasa...
Gratulacje z Sosnowca
A skoro o klasie, to Mroczkowski mógłby uczyć się jej od swoich pracodawców. Przedstawiciele zarządu Zagłębia Sosnowiec mimo fatalnych nastrojów po porażce, odwiedzili swoich byłych piłkarzy i trenera. Dariusz Banasik i spółka przyjęli od delegacji Zagłębia gratulacje za udany występ, a trener Radomiaka nie ukrywał, że docenia ten miły gest. Dumny był także prezes Sławomir Stempniewski, który nie tylko pogratulował drużynie, ale chyba po raz pierwszy osobiście stawił się na konferencji prasowej.
Piłkarze z kolei już przed meczem powspominali czasy gry na Stadionie Ludowym z pracownikami i piłkarzami Zagłębia. Dopóki sędzia Pskit nie gwizdnął po raz pierwszy, można było odnieść wrażenie, że za chwilę odbędzie się tu mecz przyjaźni. Na szczęście jednak nie zakończył się on pokojowym wynikiem, co dało Radomiakowi historyczny fotel lidera Fortuna 1. Ligi. Jak wyliczył twitterowicz Tomek Ork, "Zieloni" na pierwszym miejscu na zapleczu ekstraklasy znaleźli się po raz pierwszy od sezonu... 1994/1995, a konkretniej od jego pierwszej kolejki. Chyba warto było czekać ćwierć wieku!
SZYMON JANCZYK
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|
Data: 2019-09-16 13:54:25 | Kategoria: Piłka Nożna / 1 liga | Odwiedzin: 1243
|
|
|
|
|