D. Banasik: Bez usprawiedliwień, bierzemy porażkę na klatę Szkoleniowiec Radomiaka Radom przyczyn porażki w Legnicy szukał w braku determinacji swojej drużyny w pierwszej części spotkania. Zdaniem trenera Dariusza Banasika gospodarze, dodatkowo zmotywowani by ograć lidera, byli zdecydowanie lepsi. "Zieloni" mają "wziąć porażkę na klatę", dokonać analizy błędów i poprawić się w kolejnych spotkaniach.
- Zasłużenie przegraliśmy ten mecz - przyznał trener Dariusz Banasik. - Byliśmy zespołem zdecydowanie słabszym, szczególnie w pierwszej części meczu. Popełnialiśmy błędy, przeciwnik był bardziej zdeterminowany, agresywny; grał z polotem, finezją. Zanim zdążyliśmy się zorientować o co chodzi, dostaliśmy pierwszą bramkę, drugą, pod koniec pierwszej połowy trzecią i było po meczu. Chcieliśmy o tej części spotkania jak najszybciej zapomnieć - dodał, oceniając pierwszą połowę gry.
Po zmianie stron obraz zmienił się diametralnie i opiekun Radomiaka mógł żałować, że nie udało się wcześniej zdobyć bramki. - W drugiej były zmiany, roszady, może trochę odważniejsza gra - wiedzieliśmy, że gospodarze mogą trochę siąść fizycznie - dały nam bramkę. Szkoda, że tylko jedną i szkoda, że tak późno, bo nawet przy tym wyniku i na tak trudnym terenie, można było powalczyć o więcej. Sytuacji było dużo, ja naliczyłem siedem, osiem takich, po których mogliśmy zdobyć bramki. Przespaliśmy pierwszą połowę, podobnie jak w Grudziądzu, tylko tu z 0:3 nie dało się już tego wyciągnąć.
W czym należy upatrywać przyczyn porażki? - Trochę zastanawiająca nasza dyspozycja, bo to był pierwszy mecz, w którym przegraliśmy z rywalem fizycznie, tak samo, jak po raz pierwszy straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry. Musimy to przeanalizować. To nie był nasz dzień, nie szło nam i tyle, nie szukamy usprawiedliwień. Gratuluję gospodarzom, zagrali zdecydowanie lepiej. Każdy zespół prędzej czy później przechodzi jakiś kryzys, nie da rady trzymać cały czas wysokiej formy. Natomiast druga połowa pokazała, że z fizycznością nie jest tak źle. Bardziej
winiłbym głowę, dostaliśmy bramkę, ruszyliśmy, dostaliśmy drugą, potem mecz zrobił się bardziej widowiskowy, dostaliśmy trzecią. Czasami tak się zdarza, trzeba wziąć to na klatę - tłumaczył szkoleniowiec "Zielonych".
A jak tłumaczyć zupełnie inne oblicze zespołu w drugiej części meczu? - Jeżeli przegrywa się 0:3, to inaczej się gra, jest większa determinacja. Mogę się tylko zastanawiać, czemu nie było tak od początku. Nie włączali się boczni obrońcy, nie napędzaliśmy akcji. Tych sytuacji było dużo, piłkę z bramki wybijali obrońcy, parę razy dobrze interweniował Załuska. Była szansa, że gdybyśmy wcześniej strzelili bramkę, to zespół podniósłby się mentalnie. Do drugiej połowy nie mam zastrzeżeń, natomiast tak jak w pierwszej, nie możemy grać na wyjeździe i to drugi raz z rzędu. Wygraliśmy parę meczów na wyjazdach, ale samą techniką i jakością nie wygramy, trzeba dołożyć serducho i zaangażowanie - mówił trener Banasik.
Dariusz Banasik odpowiedział też na pytanie o feralną serię przeciwko Miedzi na wyjazdach. - Może Legnica nie jest trudna tylko dla mnie, ale i dla wszystkich trenerów? Jest kilka takich stadionów, ale raz na jakiś czas udaje się je odczarować. Tak było w Głogowie, Grudziądzu i liczyłem, że będzie tak w Legnicy. Ciężko mi to wytłumaczyć. Zawsze jak tu przyjeżdżam to Miedź jest faworytem, to bardzo dobry zespół i nie gra się łatwo. Przyjechał lider, gospodarze się bardzo zmotywowali. Może następnym razem wynik będzie dla mnie lepszy? - zastanawiał się opiekun beniaminka ligi.
SZYMON JANCZYK
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|