300. meczów Mateusza Szczepańskiego dla Prochu Pionki We współczesnym futbolu coraz ciężej o historie, w których piłkarz przez lata związany jest z klubem, w którym się wychował. Taka rzecz przydarzyła się w Pionkach. Mateusz Szczepański, choć nie poświęcił Prochowi całej kariery, uchodzi za legendę klubu i ma do tego tytułu pełne prawo. Niech świadczy o tym fakt, że właśnie przekroczył liczbę 300 ligowych meczów dla "Prochowni".
Pierwsze dni września 2004 roku. Mateusz Szczepański nie miał nawet 16 lat, a już znalazł się w kadrze Prochu na wyjazdowy mecz z Betą Radkom Radom. Młody chłopak zaliczył w tym spotkaniu debiut, który był... nielegalny. Oficjalna klubowa strona zdradza, że nikt nie pomyślał nawet o zgodzie rodziców na występ nieletniego talentu. - Pamiętam, że graliśmy wtedy na starych boiskach w Radomiu. Nie czułem stresu przed tym meczem, znałem już starszych kolegów, trenowałem z nimi od jakiegoś czasu – wspomina sam zainteresowany.
Szczepański wszedł do drużyny, która wywalczyła awans z Klasy A do okręgówki, ale nie zaistniał w niej od razu. Swojego pierwszego gola zdobył dopiero dwa sezony później. - Pierwszy gol przyszedł późno, bo wyjechałem do Anglii. Po powrocie grałem też w juniorskiej drużynie z Kozienic – tłumaczy.
Nie był to jedyny moment rozłąki z Pionkami. W 2013 roku piłkarz przeniósł się do Legionu Głowaczów. - Piotrek Bolek odchodził z Pionek, drużyna była budowana od nowa. On mnie trochę pociągnął za sobą. Potem wróciłem i nie przypominam sobie, żebym miał już jakieś oferty – wyjaśnia Szczepański.
Kiedy wychowanek Prochu zaczął strzelać, nie przestawał. Od sezonu 2009/2010 stał się liderem zespołu – w każdych kolejnych rozgrywkach, z wyjątkiem dwuletniej przerwy na grę w Legionie Głowaczów – był najskuteczniejszym zawodnikiem „Prochowni”. Pod względem bramkowym najlepszym wynikiem Szczepańskiego były rozgrywki 2012/2013. Wówczas trafił do siatki aż 25 razy i był o włos od sięgnięcia po tytuł króla strzelców „okręgówki”. Tomasz Janiszewski wyprzedził go o jedno trafienie. - Nie zdobyłem żadnej nagrody indywidualnej. Parę razy było blisko, byłem drugi czy trzeci. Szkoda, zawsze byłaby jedna statuetka więcej na półce. Pucharu też zdobyć się nie udało, mimo trzech finałów, ale... może w przyszłym roku!
Łączny dorobek Mateusza Szczepańskiego w barwach klubu z Pionek to 300 występów i 147 bramek w lidze. Do tego mnóstwo asyst i 16 goli w rozgrywkach pucharowych. Największy sukces? Trzykrotny awans, w tym dwa razy do IV ligi. Do smutniejszych chwil na pewno zalicza się sezon 2016/2017, kiedy „Prochownia” jako beniaminek szybko pożegnała się z IV ligą. To jedyny spadek w karierze Szczepańskiego. Po powrocie na ten poziom rozgrywek, napastnik i kapitan klubu z Pionek nie chce powtórki z rozrywki. - Dopóki zdrowie pozwoli, jeśli włodarze będą chcieli, żebym został, tak długo chcę grać w Prochu. Podstawowy cel na ten sezon to utrzymanie w IV lidze. Nie skupiam się na sobie, chcę tylko pomóc zespołowi – kończy legenda Prochu.
SZYMON JANCZYK
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|
Data: 2019-11-06 12:13:00 | Kategoria: Piłka Nożna / 4 liga | Odwiedzin: 1854
|
|
|
|
|