Wokół meczu Radomiak - Puszcza. Trener Banasiak i sukcesy młodych Kto i dlaczego wysyła Adama Banasiaka na kurs trenerski? Czy można mówić o kryzysie, jeśli drużyna w połowie sezonu realizuje większą część planu na całe rozgrywki? W naszym pomeczowym cyklu dotyczącym Radomiaka Radom odpowiadamy na te pytania; sporo miejsca poświęcamy też dokonaniom radomskiej młodzieży.
Banasiak rozchwytywany!
W meczu z Puszczą Niepołomice najmłodsza część stadionu ożyła, żeby namalować swojego ulubionego piłkarza. Radomska młodzież mocno mnie zaskoczyła, bo znając życie, gdyby podobny konkurs zorganizować na Stadionie Narodowym, większość prac tyczyłaby się Roberta Lewandowskiego. A w Radomiu znajdziemy Leandro, Patryka Mikitę, Macieja Górskiego, Mateusza Kochalskiego, Adama Banasiaka, Meika Karwota... Słowem - nasi kochają wszystkich, bez różnicy, czy strzelisz pięć goli czy jednego - i tak możesz pomyśleć, że gdzieś na trybunach siedzi chłopiec, który cię podziwia. Miła sprawa zwłaszcza dla samych zawodników. Wspomnianemu Banasiakowi np. bardzo spodobała się praca przedstawiająca jego samego. Z drugiej strony obecność Banasiaka nie może dziwić, bo podczas meczu z Puszczą był mocno rozchwytywany. Omyłkowo zrobiono z niego nawet... trenera Radomiaka. Drobna pomyłka podczas przedstawienia szkoleniowców na konferencji prasowej rozbawiła trenera Banasika, który zażartował, czy aby nie powinien się pakować. Ja natomiast nie wykluczam, że trener Adam Banasiak nie jest tak odległą wizją, choć oczywiście nie w kontekście obecnego Radomiaka. Obserwując mecze drugiej drużyny, w której w tym sezonie często występował wspomniany zawodnik, można być pod wrażeniem jego przejęcia i odpowiedzialności za młodą drużynę "Zielonych". Jednego Adamowi odmówić nie można - profesjonalnej postawy, bo czy to mecz IV czy pierwszej ligi, podchodzi do niego tak samo. A biorąc pod uwagę porady dla młodszych kolegów, można w nim widzieć materiał na niezłego szkoleniowca za kilka lat.
Młodzież idzie na szczyt
Skoro o młodszym pokoleniu mowa, warto nie tylko docenić wynik rezerw, które także są na prostej drodze do utrzymania, notując świetny wynik w rundzie jesiennej. W przerwie meczu udekorowano młodych adeptów Akademii Radomiaka, którzy jesienią wywalczyli awanse na szczebel wojewódzki. Tym sukcesom na pewno poświęcę jeszcze osobny tekst, ale miło, że chłopcy odebrali wyróżnienia w tak wyniosłym stylu. Dobra nagroda za ciężką pracę, bo o ile się nie mylę "Zieloni" dysponują obecnie najlepszą akademią w regionie, jeśli chodzi o drużyny na szczeblu wojewódzki. I choć nie wyniki w piłce młodzieżowej są najważniejsze, tak na pewno łatwiej wychować jak najlepszą młodzież, kiedy jeździ się z nią na mecze do Znicza Pruszków czy Wisły Płock. Małym dowodem tego może być rocznik 2005, który "otrzaskany" w starciach z takimi rywalami, finiszował o krok od Centralnej Ligi Juniorów. Może w takich okolicznościach warto jednak przemyśleć inwestycje w radomską infrastrukturę piłkarską? Redaktor Molenda swego czasu żartował, że Radom to nie wioska olimpijska i potrzebne są inwestycje inne niż boiska. A ja bym jednak chciał sprawdzić, jak daleko zaszłaby nasza młodzież, skoro teraz, gdy do dyspozycji ma m.in. wątpliwej jakości obiekt przy ul. Rapackiego, ociera się o najlepszą ligę młodzieżową w kraju. Moim zdaniem nie ma lepszej inwestycji od tej, która służy pasji młodzieży.
Wstrzymany galop
Wśród części, jak mniemam, bardziej wymagających widzów, podnoszą się głosy o odpuszczaniu ostatnich meczów. Pamięć kibica jest niezwykle ulotna, więc chyba warto przypomnieć podstawowe założenie - utrzymanie się na zapleczu Ekstraklasy. Teraz rzut oka na tabelę, 31 punktów. Czyli przy bardzo dobrych lotach, czyt. trzech wygranych na koniec roku, utrzymanie można sobie zapewnić już teraz. A wiosną nawet wystawiając 11 juniorów, będzie można ze spokojem przyglądać się ligowej stawce. Oni będą się zabijać, żeby bramkarz strzałem głową nie przypieczętował ich spadku (pozdrowienia dla Katowic), a Radomiak będzie szykował się do nowego sezonu. Maruderzy, zadzwońcie do Grudziądza, albo Bełchatowa, żeby się pożalić. Czasami zastanawiam się tylko, jaki jest powód tak absurdalnego myślenia. Śledzimy polską piłkę od lat. Czy to, że ktoś wygrał osiem meczów, a zaraz potem nie wygrał trzech, może kogoś dziwić? Zmienne są tu tak ogromne, że Legia Warszawa, która przed chwilą była w dolnej ósemce, dziś gromi rywali i patrzy na wszystkich z góry.
A jak ktoś się obawia o "typową wiosnę Radomiaka", to właśnie przed chwilą uspokoiłem - być może do utrzymania w 2020 roku potrzebne będą trzy, cztery punkty. Generalnie tyle, ile można uciułać kompletnym przypadkiem. A jak widać u trenera Dariusza Banasika przypadku jest bardzo niewiele. Do rozbudzonych nadziejami na Ekstraklasę - spokojnie, wstrzymajmy konie. Dzięki małemu opóźnieniu, piszę ten tekst tuż po zapowiedzi Zbigniewa Bońka, że z E-klasy zostanie wykopany Raków, jeśli nie będzie miał odpowiedniego stadionu. W takim momencie w Radomiu powinniśmy raczej zdejmować presję, bo nakładanie jej na drużynę w niczym nie pomoże. Awans mogą i wywalczyć, ale na daremno. Więc jak wywalczą - to fajnie, oby się udało i oby się udało na jakimś stadionie grać. A jak nie, to trudno, może doświadczenie poskutkuje, kiedy już nie będzie trzeba się obawiać, czy to co zostało zdobyte na boisku, nie przejdzie w ręce kogoś, kto ma ładniejszy obiekt.
SZYMON JANCZYK
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|