Jak Kongijczyk trafił na treningi Radomiaka? Wyjaśnia Krzysztof Stanowski News o tym, że z Radomiakiem Radom trenuje 20-letni Kongijczyk, Merveille Fundambu z KTS u Weszło, wywołał spore zainteresowanie. Kim jest słynny "Kot z Kongo", jak trafił: najpierw do Warszawy, a teraz do Radomia i czy są szanse, że zagra w "Zielonych" barwach? O tym porozmawialiśmy z Krzysztofem Stanowskim, jednym z pomysłodawców ściągnięcia zawodnika do Polski.
Nie każdy kibic Radomiaka śledził historię "Kotów z Kongo" i tego, jak trafili do Polski, do A-Klasowego KTS-u Weszło. O tym, że do naszego kraju Merveilla Fundambu ściągnęli znani z Legii Warszawa Bogusław Leśnodorski i Dominik Ebebenge oraz szef portalu Weszlo.com i właściciel klubu KTS Weszło Krzysztof Stanowski, pisaliśmy już wczoraj. Ich projekt zakładał wychowanie dwóch kongijskich talentów, które miały niewielkie szanse, żeby wyjechać do Europy, tak, by podążyły śladem słynniejszych dziś kongijskich piłkarzy, którym udało się opuścić kraj i zrobić karierę. Dlatego Fundambu, choć gra w Klasie A, był już na testach w Rakowie Częstochowa, a jego osoba jest znana wśród fanów Weszło w mediach społecznościowych. Aby jeszcze lepiej przedstawić radomskim fanom postać młodego Kongijczyka, spytaliśmy u źródła o to, jak wylądował na treningach "Zielonych" i zadzwoniliśmy do Krzysztofa Stanowskiego.
Skąd pomysł na to, żeby Merveille Fundambu ćwiczył akurat z Radomiakiem?
Krzysztof Stanowski: Byłoby z naszej strony niestosowne robić z tego wielką historię, bo jako że sezon nasz się skończył i nie mamy treningów, chcieliśmy znaleźć drużynę na wysokim poziomie, z którą Fundambu będzie mógł trenować w sposób niezobowiązujący. Radomiak jest dla nas super opcją, jest blisko Warszawy, to drużyna pierwszoligowa. Merveille będzie w rytmie, będzie kontynuował rozwój piłkarski, bo nie przyjechał po to, żeby przez 5-6 miesięcy odpoczywać i czekać aż liga wystartuje, musi coś robić. Nie powiem panu teraz, że on idzie do Radomiaka, bo tak nie jest. Dziękujemy klubowi, że przystał na naszą prośbę i dołączył go do treningów.
Czyli nie ma szans, żeby został w Radomiu na dłużej? Ostatnio czytałem, że mówił pan, że zanim wyruszy w Polskę, musi lepiej poznać język.
Uważamy, że on aktualnie bez dużej, codziennej pomocy innych osób, sobie nie poradzi. Nie mówi w żadnym europejskim języku. Uczymy go języka polskiego w sposób intensywny, ma prywatnego nauczyciela, natomiast nie jest jeszcze przygotowany na to, żeby pojechać do dowolnego miasta w Polsce i tam żyć. Z tego względu na razie zawiesiliśmy sprawę Rakowa Częstochowa, bo trener Papszun powiedział, że dla niego jest to bardzo interesujący piłkarz, ale on będzie tematem, kiedy będzie się w stanie z nim porozumieć, przekazać mu wskazówki, zalecenia. Na razie jest to rozwój piłkarza, natomiast jeśli jemu spodoba się Radomiak, jeśli spodoba się trenerom, to zastanowimy się czy nie jest to dla niego ciekawa opcja. Może będziemy mogli połączyć to z edukacją w Warszawie, dojazd nie jest długi. W tym momencie nie chciałbym jednak wchodzić w takie rozmowy, to byłoby nie fair wobec Radomiaka, który wyrządza nam przysługę. Klub zapewnia mu teraz zakwaterowanie, do końca okresu treningowego będzie ćwiczył z zespołem.
Wśród kibiców zasiała się wątpliwość: zagraniczny zawodnik, grający w A Klasie. Nie wszyscy znają historię Fundambu, dlatego może pan nakreśli czego się po nim spodziewać i jak sobie radzi od przyjazdu do Polski.
To chłopak niezwykle zdyscyplinowany, na swój sposób uroczy, trudno go nie lubić. Jest zdyscyplinowany w sensie pracy, niekoniecznie np. punktualności, bo z tym afrykańscy piłkarze mają problemy. Przez ostatnie pół roku pracuje bardzo mocno. Jak przyjechał, był zupełnie innym człowiekiem. Zawsze umiał grać piłkę, ale był zapuszczony fizycznie; przez całe życie nie jadł regularnie posiłków, nie był nauczony wielu rzeczy, które dla nas w Europie są codziennością. Teraz nadrabia stracony czas, w sensie budowy ciała, nawyków żywieniowych, spostrzeżeń. Wszystko jest dla niego nowe, aż się dziwię, że tak dobrze daje sobie radę. Jeśli chodzi o sprawy piłkarskie, to jest to chłopak, który gra w środku pola. Chyba, nie mamy jeszcze pewności, ale chyba najlepiej radzi sobie na pozycji "10". Docelowo radzi sobie też jako "6" lub "8". Ma niestandardowy, czysty odbiór, bardzo dużo może biegać w dużym tempie. Czasami można powiedzieć, że gramy w przewadze, bo on jest wszędzie. Ma dobry strzał, ale największą jego zaletą jest wyobraźnia boiskowa, przestrzenna. Bardzo dużo widzi, jest w stanie posłać dokładne, prostopadłe podanie lub zrobić fenomenalny przerzut. Był powoływany na zgrupowania kadry DR Kongo do lat 20, więc od początku wiedzieliśmy, że potrafi grać w piłkę. Pytanie, co z tym teraz zrobi, bo tu wszystko wygląda inaczej.
Będziecie monitorować go na bieżąco, na miejscu?
Będziemy utrzymywali z nim kontakt weekendami. Trener Dariusz Banasik jest bardzo życzliwy względem tego chłopaka, poprosiliśmy, żeby potraktował go inaczej, nie chcę powiedzieć, że po ojcowsku, ale żeby otoczył go opieką. Tego na dzisiaj Fundambu potrzebuje. Na pewno będziemy podpatrywać, jak sobie radzi.
Czy wspomniana postać trenera Banasika, którego Dominik Ebebenge i Bogusław Leśnodorski znają z Legii, miała wpływ na tę decyzję?
Od początku Dominik Ebebenge mówił, że trener Banasik to super postać, żeby dostać na chwilę Fundambu do siebie, na pewno mu nie zaszkodzi, a pomoże, że to człowiek bardzo życzliwy i sympatyczny. Na pewno kontakt Dominika z trenerem ma znaczenie.
Złośliwi mówią, że teraz Radomiak będzie miał taryfę ulgową i będzie na Weszło lepiej traktowany.
(śmiech) A był dobrze traktowany? Chyba Radomiak nie był zbyt często celem naszych artykułów. My jako klub działamy osobno niż strona, jak coś Radomiak zrobi źle, to zostanie opisany tak samo, jak gdyby te treningi nie miały miejsca.
SZYMON JANCZYK
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|