D. Banasik: Problem jest w głowie, tracimy gola i nas nie ma Smutna atmosfera i gorzkie słowa - tak można opisać konferencję po meczu GKS Jastrzębie - Radomiak Radom. Trener Dariusz Banasik brutalnie określił występ swojej drużyny: "jeszcze się z czymś takim nie spotkałem, to niewytłumaczalne".
Nastrój trenera Banasika podczas konferencji prasowej nie był najlepszy i nie ma co się dziwić. - Zastanawiam się co powiedzieć na temat meczu, bo wynik znamy, ale ciężko się do tego ustosunkować. Byliśmy przygotowani sportowo i mentalnie, natomiast boisko nas zweryfikowało - zaczął szkoleniowiec Radomiaka. - Do 76. minuty oceniam mecz bardzo dobrze, można nawet powiedzieć, że kontrolowaliśmy to, co się dzieje na boisku. Niestety w 7 minut tracimy trzy bramki, to rzecz niewytłumaczalna. W mojej karierze nie spotkałem się jeszcze z takim obrotem spraw, że nawet nie zdążyliśmy zareagować, bronić remisu czy wpuścić zawodników defensywnych. Klasowy zespół nie może tracić tylu goli w 7 minut - dodał.
Mimo wygranej, która wymknęła się z rąk w kuriozalnych okolicznościach, ostre słowa nie padły. - Było spokojnie, nic w szatni nie powiedziałem. Chłopaki są na tyle załamani, że nie trzeba ich dobijać, ale rozmowa na pewno będzie, bo co innego zakładaliśmy. Gramy dobrze, nie zdobywamy punktów. Tracimy gole w głupi sposób,
ale wierzę w ten zespół, że zacznie punktować i złapie serię. Zakładaliśmy trudny początek, mamy dwa trudne wyjazdy, ale nikt nie składa broni. Nie ma co się na zawodnikach wyżywać, zostawili zdrowie na boisku. Trzeba wyciągać wnioski i pracować dalej. Jesteśmy beniaminkiem, była euforia, trochę się ligi uczymy, ale zawsze mieliśmy słabe statystyki na wyjeździe. Tracimy pewność siebie, w domu przy prowadzeniu 2:0, skończyłoby się wyżej - przyznał trener "Zielonych".
Opiekuna naszej drużyny bolało to, w jaki sposób padły bramki dla Jastrzębia. - Błędy, błędy, błędy. Pierwszy gol - brak wybicia i uderzenie z dystansu. Drugi - po stałym fragmencie gry jeden z niższych zawodników strzela nam gola głową. Trzecia - to samo. Podsumowując: mamy problem mentalny. Tracimy bramkę i nas nie ma. W tamtym roku po straconym golu potrafiliśmy wyciągnąć z 0:2 na 2:2, a teraz tracimy gola i nie poznaję zespołu. Problem jest w głowie, nie w fizyczności, a w mentalności. Można mówić o presji, ale jaką my mamy presję, jak jest druga kolejka na wiosnę? Wyszła nasza niedojrzałość. Gratuluję przeciwnikowi, wiedzieliśmy, że to mocny przeciwnik, przegrał u siebie tylko raz. Byliśmy blisko, no ale... niby blisko, a jednak daleko.
Nie obyło się też bez indywidualnych uwag. - Przy wyniku 2:0 wprowadziliśmy Marcina Budzińskiego, żeby przytrzymał piłkę i opanował grę, a my niepotrzebnie się cofnęliśmy. Mieliśmy też bardzo dobrą sytuację na 3:1, gdyby Damian Nowak zachował się lepiej i dograł do Michalskiego czy Mikity, ale tak się nie stało - powiedział trener Radomiaka.
Czy w drużynie szykują się zmiany? Defensywa w dwóch meczach dała sobie wbić sześć bramek. - Pamiętam, że rok temu z tymi zespołami zdobyliśmy jeden punkt, też traciliśmy sporo bramek. Potem przeszliśmy na 3-5-2, popracowaliśmy nad grą w obronie i może teraz też będziemy coś zmieniali w ustawieniu, w grze na wyjazdach. Muszę jeszcze obejrzeć mecz i porozmawiać z zawodnikami, ale musimy zachować spokój, panika nikomu nie pomoże. Ciężko powiedzieć, czego nam dziś zabrakło - ocenił Dariusz Banasik.
Przed Radomiakiem mecz z Odrą Opole, w którym nie zagra Michał Kaput. Pomocnik obejrzał ósmą żółtą kartkę. - Kartek jest dużo, cieszymy się, że nie wypada nam po trzech, czterech piłkarzy w jednym meczu. Dziś był taki teren, że Kaput robił co mógł. Mógł jeszcze dostać drugą kartkę, tyle było spięć w środku pola. Nie zagra, ale są zawodnicy, którzy wejdą i dadzą z siebie wszystko - powiedział trener radomian. - Wreszcie mamy mecz u siebie, potrzebujemy zwycięstwa, żeby się nakręcić - dodał na zakończenie.
SZYMON JANCZYK
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|