Broń Radom zagra u siebie po 266 dniach przerwy Czy kibice Broni Radom będą mogli w sobotnie popołudnie zanucić „warto było czekać…” dopiero się okaże, ale faktem jest, że żeby zobaczyć swój zespół, na swoim stadionie w walce o ligowe punkty, musieli czekać długie 266 dni. Pojedynkiem, który wreszcie położy temu kres, będzie mecz z Błonianką Błonie.
Już inauguracyjny mecz w Łowiczu pokazał, że Broń będzie musiała mocno walczyć o każdy ligowy punkt, ale pokazał także, że całkiem nowa drużyna ma charakter. Owszem, brakuje zgrania, co jest naturalne po wymianie 14 (!) zawodników, ale czas pracuje dla Broni, zwłaszcza, że dochodzić będą jeszcze zagraniczni piłkarze, wciąż czekający na potwierdzenie w trzecioligowych rozgrywkach.
W Broni jest jednak optymizm, wszyscy aktualnie trenujący zawodnicy są zdrowi i gotowi do podjęcia boiskowej rywalizacji. A ta łatwa nie będzie, bo Błonianka Błonie to ambitny beniaminek, który już na starcie pokonał Ursus Warszawa.
- Zespół Błonianki ma kilka bardzo mocnych punktów. To doświadczona i bardzo zgrana drużyna. Jak to często bywa w przypadku beniaminków na początku rozgrywek, idzie jeszcze siłą rozpędu i euforii z poprzedniego sezonu – podkreśla trener teamu w Radomia Artur Kupiec.
- W naszym zespole, nikogo nie trzeba szczególnie mobilizować na to spotkanie. Niemniej nasza drużyna to cały czas wielka niewiadoma, ale cieszę się, że zaczynamy stanowić coraz lepszą ekipę. Większość tych chłopaków zagra tutaj pierwszy raz, chcą z bardzo dobrej strony pokazać się radomskim kibicom. Od kilku dni żyją tym meczem, mobilizują się i postaramy się zrobić wszystko, aby wygrać - dodaje szkoleniowiec Broni.
BROŃ RADOM – BŁONIANKA BŁONIE, sobota 15 lipca, godz. 17
GAS
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|