Przykra porażka HydroTrucku Radom z Astorią Bydgoszcz Pierwsza połowa w wykonaniu HydroTrucku Radom była bardzo zła z czego skrzętnie skorzystała Enea Astoria Bydgoszcz. Goście raz za razem trafiając z dystansu zbudowali tak dużą przewagę, że radomianie nie mieli praktycznie szans, żeby zniwelować ją po przerwie. - Jeżeli we własnym domu gra się bez zaangażowania, to nie można myśleć po zwycięstwie - grzmiał po meczu trener HydroTrucku Robert Witka.
Słabo wypadła zwłaszcza trójka Amerykanów: Nick Neal, Dayon Griffin i Brett Prahl. Dwóch pierwszych spędziło zresztą znaczną część drugiej połowy na ławce rezerwowych.
- Obaj nie zasłużyli, żeby grać w meczu - skwitował krótko powyższy fakt Robert Witka.
Nieszczęście radomian nastąpiło już w pierwszej kwarcie. Nastawiona ultraofensywnie Astoria łatwo rozmontowywała obronę gospodarzy, a trójki" bydgoszczan sypały się w tym fragmencie spotkania niczym z rogu obfitości. HydroTruck nie miał na to praktycznie żadnej odpowiedzi i choć rzuty z dystansu nie wpadały już tak często, to Astoria dominowała "w pomalowanym".
Dobrze, że drugiej połowie ambitnie zagrali radomscy zmiennicy, bo mecz mógłby się zakończyć kompromitacją miejscowych. Aleksander Lewandowski, Patryk Stankowski, Mikołaj Kurpisz walczyli ile mogli i choć nie zawsze wystarczało umiejętności, pozostawili po sobie pozytywne wrażenie.
HYDROTRUCK RADOM - ENEA ASTORIA BYDGOSZCZ 72:85 (20:33, 11:14, 24:24, 17:14)
Hydrotruck: Neal 12 (2), Zegzuła 9 (1), Ostojić 9 (1), Griffin 6 (1), Prahl 5 oraz Lewandowski 12 (2), Kurpisz 9 (1), Stankowski 7 (2), Piechowicz 3 (1), Tomaszewski 0.
Astoria: Chyliński 20 (3), Sanders 17 (3), Gabrić 13 (2), Frąckiewicz 8, Krasuski 6 (1), oraz Loncar 8, Nizioł 6 (1), Nowakowski 5 (1), Szyttenholm 2, Aleksandrowicz 0.
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|