Robert Witka: - Jesteśmy lepsi niż miesiąc temu! Pierwsza część sezonu nie była łatwa dla HydroTrucku Radom. Niski budżet klubu, potem COVID-19, z którym zmagała się większość graczy i trenerów, sprawiły, że zachodziły obawy o utrzymanie w Energa Basket Lidze. Teraz jest już znacznie lepiej. Wszyscy są zdrowi, kadra drużyny została wzmocniona, więc i trener Robert Witka z większym optymizmem patrzy w przyszłość.
RadomSport.pl: - Po dwóch tygodniach przerwy na reprezentację, Energa Basket Liga, a tym samym HydroTruck Radom wracają do gry. Tę w przerwę w rozgrywkach wykorzystaliście bardziej na odpoczynek po ciężkim okresie, czy wręcz przeciwnie – na organiczną pracę?
Robert Witka, trener HydroTrucku Radom: - Przerwę wykorzystaliśmy dwojako – i na odpoczynek, i na ciężką pracę. Nie tak dawno zostaliśmy przecież storpedowani przez koronawirusa i tylko sami gracze, których choroba dotknęła wiedzą przez jakie piekło musieli przejść. To odbiło się zresztą bardzo na naszej dyspozycji i siłą rzeczy mieliśmy dużo cięższy okres w lidze, podczas którego przytrafiły się nam przykre porażki. Na szczęście mamy to już za sobą, a w międzyczasie doszło do nas dwóch nowych graczy, pożegnaliśmy się także z dwoma, więc przez ostatnie dwa tygodnie ciężko pracowaliśmy, głównie nad wdrożeniem wspomnianych, nowych graczy do naszego systemu.
Wspomniał Pan o nowych graczach, których już przed przerwą oglądaliśmy w barwach HydroTrucku. Jak oni odnaleźli się w drużynie i jaką wartość dla niej stanowią.
- Obaj są dla nas dużym wzmocnieniem. Robert Stumbris jest u nas ustawiany najczęściej na pozycji numer 4. To gracz mający za sobą grę w europejskich pucharach, a ściślej w Lidze Mistrzów. Wniósł do naszego zespołu nie tylko bagaż doświadczenia, umiejętności koszykarskie, ale i pozytywną energię. Z miejsca stał się takim dobrym duchem naszej ekipy.
Jabarie Hinds to z kolei gracz, który świetnie wpisał się w system, który z różnych względów preferujemy w tym sezonie. Potrafi przyspieszyć grę, nie boi się odpowiedzialności w trudnych, newralgicznych momentach, jest prawdziwym liderem zespołu. To są jego atuty, dla nas nie do przecenienia.
Skoro obaj są tacy wartościowi, to od razu rodzi się pytanie dlaczego nie trafili do Radomia wcześniej?
- Odpowiedź jest prosta i oczywista. W sporcie zawodowych, czynnikiem decydującym jest najczęściej klubowy budżet. Nie jest tajemnicą, że do krezusów nie należymy, ba – powszechnie wiadomo, że dysponujemy najniższym budżetem w lidze. Dlatego w czerwcu, czy lipcu tacy gracze jak Roberts Stumbris i Jabarie Hinds byli absolutnie poza naszym zasięgiem ekonomicznym. Z czasem jednak, również tacy gracze woleli skorzystać z propozycji niższej finansowo i grać, niż siedzieć w domu i w nieskończoność czekać na lepszą ofertę. Dla nas była to okazja do zakontraktowania graczy, o których rozmawiamy i koniec końców, wszyscy są zadowoleni.
W tej sytuacji bilans 4-10 jakim aktualnie legitymuje się HydroTruck jest raczej pozytywny, ale być może pozostaje też mały niedosyt?
- Bilans mamy taki, na jaki zapracowaliśmy. Przyjmujemy go z pokorą. Każdy kto zna realia koszykarskiego światka wie w Polsce, wie jakim potencjałem ekonomicznym i organizacyjnym dysponujemy, a po pierwszym meczu sezonu z Legią Warszawa, słyszałem opinie, że nie wygramy w lidze żadnego meczu. To temat powszechnie znamy, za jakie pieniądze musieliśmy budować zespół, ale okazało się raz jeszcze, że nie zawsze ten najbiedniejszy musi przegrywać. Mamy cztery zwycięstwa i na pewno jest to satysfakcjonujące, tym bardzie, że jeszcze raz przypomnę – przez pewien czas zmagaliśmy się prawie wszyscy z COVID-19, co nie mogło pozostać bez wpływu na dyspozycję zespołu i poszczególnych graczy.
Powiało optymizmem, ale druga część sezonu wcale nie musi być łatwiejsza, chociażby dlatego, że większość spotkań, HydroTruck rozegra na wyjeździe.
- Na pewno nie jest to komfortowa sytuacja, ale mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że jesteśmy teraz lepsi niż miesiąc temu. Najważniejsze, żeby omijały nas choroby i kontuzje, a zapewniam, że postaramy się wyciągnąć maksymalnie dużo z potencjału jakim dysponujemy. Mamy drużynę walczaków, już przez zmianami kadrowymi biliśmy się z rywalami, więc to akurat się nie zmieni. Jestem dobrej myśli.
Myśli Pan, że już w najbliższym, wyjazdowym meczu z Asseco Arką Gdynia, team HydroTrucku może postarać się o niespodziankę?
- Liczę na to, że minione dwa tygodnie pomogły nam w zgraniu zespołu na tyle, że podejmiemy walkę. W Gdynie jednak zawsze gra się ciężko, tamtejszy sztab szkoleniowy bardzo wnikliwie rozpracowuje system przeciwnika, zna każdą zagrywkę, dlatego jest świetnie przygotowany pod konkretnego rywala. Mając nowych graczy, postaramy się jednak wprowadzić do naszego repertuaru coś zaskakującego. Sam jestem ciekawy jak to wszystko zadziała.
Panuje powszechna opinia, że trzy najbliższe kolejki zadecydują o tym kto spadnie z ligi. HydroTruck gra z Asseco Arką na wyjeździe, potem u siebie z Legią Warszawa i znów na wyjeździe z Polpharmą Starogard Gdański. Myśli Pan, że to mogą być rzeczywiście decydujące mecze o „być, albo nie być”?
- Mogą, ale nie muszą. Do końca rozgrywek pozostało jeszcze wiele kolejek. A decydować będzie to co zawsze – kto lepiej wykona robotę na boisku, będzie się cieszył ze zwycięstwa.
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|