Radomiak miał Lecha na kolanach, ale ćwierćfinale Pucharu Polski zagra Kolejorz Przy ponad dziesięciostopniowym mrozie rozpoczęła się tegoroczna przygoda z Fortuna Pucharem Polski Radomiaka Radom i Lecha Poznań. Na murawie jednak temperatura była o kilkadziesiąt stopni wyższa, bo Zieloni nie przestraszyli się wicemistrza Polski i byli o krok od wyeliminowania go w regulaminowym czasie, w dogrywce a także i serii rzutów karnych. Swojej ogromnej szansy jednak nie wykorzystali
Przed konfrontacją w Sosnowcu to na piłkarzach Lecha Poznań - chociaż byli zdecydowanym faworytem - ciążyła większa presja wyniku. Wszak mówiło się, że dla teamu Dariusza Żurawia miała to być jedyna z dróg do europejskich pucharów. Radomianie tymczasem dopiero budują formę na walkę o punkty. Nic więc dziwnego, że zmagający się z personalnymi problemami team z Poznania na początku rzucił się do ataków, chcąc jak najszybciej wypracować przewagę. Był to szczególnie dobry czas na dotarcie się defensywy Zielonych. W miarę upływu czasu determinacja Lechitów przekładała się także na "zdobywanie" kolejnych metrów. Ale próby wrzutek futbolówki w pole karne były jednak zbyt niedokładne, żeby Szymczak lub Ramirez mogli otworzyć wynik.
Tymczasem w 21. minucie, po podaniu Dawida Abramowicza golkipera Lecha strzałem z woleja mógł zaskoczyć Karol Angielski. Uderzył jednak kilka centymetrów nad poprzeczką. Ta akcja rozochociła radomian, bo chwilę później strzałami z dystansu czujność Bednarka sprawdzili Meik Karwot, Mateusz Bodzioch i Damian Jakubik. Ten ostatni w 34. minucie pomylił się o centymetry. Przed przerwą jednak żadnej ze stron nie udało się strzelić gola.
O szczęściu mogli mówić radomianie po pięciu minutach drugiej połowy. Sykora z pięciu metrów uderzył po ziemi, ale był to zbyt lekki strzał, żeby zaskoczyć Kochalskiego. Z drugiej zaś strony, golkiper Zielonych wyczekał do końca, skutecznie interweniując. Chwilę później, Ramirezowi tuż przed oddaniem strzału, piłka podskoczyła na nierównej murawie i nie był on zbyt precyzyjny. W 60. minucie ponownie przypomniał o sobie Angielski, wykiwał trzech rywali, oddał piłkę Mateuszowi Radeckiemu, ale Bednarek wyczuł jego intencje i wygrał pojedynek sam na sam. Zieloni nakręcali się z każdą akcją. W 72. minucie Dominik Sokół mógł skarcić team Kolejorza, a piłka po jego strzale głową wylądowała w siatce, ale sędzia dopatrzył się faulu w polu karnym. W 82. minucie Karol Podliński przysporzył poznaniaków o zawał serca, bowiem trafił futbolówką w słupek! Do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był jednak dodatkowy czas gry.
Pod koniec pierwszej połowy dogrywki sędzia podyktował rzut karny dla Radomiaka, a w perfekcyjny sposób wykorzystał go Mateusz Radecki! Także dzięki "jedenastce" Lechici wyrównali stan meczu. Trzy minuty przed zakończeniem dogrywki nie pomylił się Tymoteusz Puchacz.
W pierwszych seriach rzutów karnych bohaterem był Mateusz Kochalski, który obronił dwa pierwsze strzały Lechitów - Tiby i Kravetsa. Po pięciu seriach był już jednak remis 3:3. W dodatkowej serii Cichocki nie zdołał pokonać Bednarka, co zakończyło przygodę Zielonych w Pucharze Polski w edycji 2020/21.
RADOMIAK RADOM - LECH POZNAŃ 1:1 (0:0, 0:0) karne 3:4.
Bramki: Radecki (102. - karny) - Puchacz (117. - karny)
Radomiak: Kochalski - Cichocki, R. Rossi, Bodzioch, Jakubik, Radecki, Karwot, Gąska, (80. Kozak), Abramowicz, Sokół, Angielski (66. Podliński).
Lech: Bednarek - Czerwiński, Dejewski, Milić, Kravets, Sýkora, Karlström (109. Pacławski), Tiba, Kamiński, Ramirez (66. Skóraś), Szymczak.
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|