W HydroTrucku Radom zabrakło armat i piąta porażka u siebie stała się faktem HydroTruck Radom nie może odczarować własnej hali, w której doznaje w tym sezonie Energa Basket Ligi sanych porażek. Nie inaczej było w konfrontacji z GTK Gliwice. Radomianom z pewnością nie pomógł fakt, że w wyniku kilku mikrourazów, odpocząć musiał A.J. English.
Praktycznie przez całe spotkanie prowadzili gliwiczanie, którzy zwyczajnie mieli więcej koszykarskich argumentów. Grali bardziej zorganizowany basket, nieco lepiej bronili, no i zdecydowanie częściej trafiali z dystansu.
Gracze HydroTrucku nie grali jakoś wyjątkowo źle, ale piłka nie chciała wpadać do kosza. Szczególnie w rzutach dystansowych było to widoczne, bo 6 celnych na 30 prób to zdecydowanie poniżej oczekiwań i możliwości.
Udany powrót do Radomia zaliczył więc trener Robert Witka, który przed meczem został uhonorowany specjalną, pamiątkową tablicą, którą wieloletniemu graczowi, a później szkoleniowcowi HydroTrucku wręczyli: właściciel klubu Zbigniew Sitkowski i prezes Piotr Kardaś.
Warto też dodać, że absolutnie pierwszoplanowe role w ekipie z Gliwic odgrywali, występujący jeszcze wiosną w HydroTrucku koszykarze: Jabarie Hinds i Roberts Stumbris.
HYDROTRUCK RADOM - GTK GLIWICE 82:94 (18:22, 21:22, 17:21, 26:29)
HydroTruck: Ireland 23 (4), Moore 15 (1), Kraljević 15, Zegzuła 8 (1), Lewandowski 5 oraz Ostojić 11, Dzierżak 3, Wall 2.
GTK: Williams 22 (3), Hinds 21 (1), Stumbris 18 (4), Put 15 (3), Ramstedt 11 oraz Mielczarek 4 (1), Wiśniewski 3, Busz 0.
Poleć artykuł swoim znajomym
Chcesz znać wyniki jeszcze szybciej, a jeszcze nie dołączyłeś do nas na Facebooku? KONIECZNIE ZRÓB TO TERAZ!
|