Fatum ciągle wisi nad HydroTruckiem Radom Znów byli w grze prawie do końca, znów bardzo długo prowadzili, znów mieli znaczną przewagę w trzeciej kwarcie i znów przegrali końcówkę i mecz. Postawa HydroTrucku Radom zaczyna być niestety coraz bardziej frustrująca, a wyjazdowa porażka z MKS-em Dąbrowa Górnicza był bardzo, bardzo bolesna.
Który to już raz radomianie mieli rywala "na widelcu", ale nie zadali decydującego ciosu. Czy nie potrafili? Trudno to rozpatrywać w takich kategoriach, ale zabrakło dobicia rywala, odebrania mu chęci do dalszej walki. Prowadząc +11 w końcówce trzeciej kwarty, HydroTruck ogarnęła jakaś niemoc, bo przegrany kolejny fragment 0:13, zadecydował w olbrzymim stopniu o końcowym wyniku spotkania.
Świetnie, że do gry wrócił Filip Kraljević, bo to otworzyło wreszcie podkoszowe możliwości. Zespołowi liderował Anthony Ireland, double-double zaliczył Danilo Ostojić, ale strzelca jak nie było, tak nie ma.
Szkoda, cholernie szkoda...
MKS DĄBROWA GÓRNICZA - HYDROTRUCK RADOM 76:72 (15:17, 20:25, 20:20, 21:10)
MKS: Lewis 12, Nowakowski 11 (2), Marble 6, Sobin 6, Piechowicz 0 oraz Mijović 15 (1), Brenk 13 (2), Małgorzaciak 13 (2), Czujkowski 0.
HydroTruck: Ireland 28 (4), Ostojić 12, Moore 5, Zalewski 0, Żmudzki 0 oraz Kraljević 14, Hill 7 (1), Dzierżak 4, Zegzuła 2.
|