Jakub Zalewski: - Zawsze mierzę wysoko! A narkotyki to bezdyskusyjne zło Wychowanek Piotrówki Radom, 36-letni strzelec Jakub Zalewski zdecydował się przez kolejny sezon reprezentować barwy HydroTrucku Radom. Koszykarz został, mimo spadku zespołu z Energa Basket Ligi, ale ambicje sportowe ma wciąż duże i wspólnie z radomskimi kolegami chce jeszcze zagrać w ekstraklasie. Młodym adeptom sportu doradza również, żeby szerokim łukiem omijali wszelkiego typu używki.
Materiał współfinansowany przez Gminę Miasta Radomia w ramach realizacji zadania w zakresie Gminnego Programu Przeciwdziałania Narkomanii pn. "Prowadzenie programów profilaktycznych w świetlicach i klubach młodzieżowych oraz innych miejscach organizujących czas wolny dzieci i młodzieży poza szkołami.".
Jakie argumenty zadecydowały o tym, że mimo spadku z Energa Basket Ligi zdecydowałeś się zostać na kolejny sezon w HydroTrucku Radom?
Jakub Zalewski, rzucający HydroTrucku Radom: - Na pewno bardzo duże znaczenie miał fakt, że Radom to moje rodzinne miasto. Mieszkamy tutaj razem z rodziną, jest nam tutaj dobrze i nie za bardzo chcieliśmy zmieniać środowisko. Oczywiście swoje argumenty mieli też prezes Piotr Kardaś i trener Robert Witka (śmiech). Niemniej, już wcześniej przymierzałem się do tego, że razem z rodziną zostaniemy w Radomiu. Tak się stało, szkoda tylko, że nie zagramy najbliższego sezonu w najwyższej klasie rozgrywek.
Jesteś bardzo doświadczonym zawodnikiem, masz 36 lat, zaliczyłeś spadek z niższej ligi – czy w tej sytuacji stawiasz jeszcze przed sobą cele sportowe, znajdujesz motywację do dalszej gry w koszykówkę?
- Jestem zdania, że bez względu na okoliczności, zawsze trzeba mierzyć wysoko. Kiedyś marzyłem, żeby zagrać w II lidze, potem w I lidze, wreszcie w ekstraklasie… i to wszystko się spełniło. Dlatego teraz na pewno nie zamierzam odcinać kuponów i wyglądać końca kariery. Na treningach, jak zawsze, będę pracował ciężko, a w meczach dawał maksa. I wiek nie ma tu wielkiego znaczenia. Jestem typem walczaka i to się nie zmieni.
A cele zespołowe – pojawiły się w rozmowach z prezesem i trenerem?
- Rozmawialiśmy o celach zespołu, ale pojawiają się one jakoś tak nieśmiało. Może to i lepiej, bo nie ma potrzeby wytwarzania jakiejś presji, atmosfery dużych oczekiwań, czy tego typu rzeczy. Rzecz jasna, jako sportowcy chcemy osiągać najwyższe cele, a z całą pewnością będziemy w każdym meczu walczyć o zwycięstwo. Co z tego wszystkiego wyjdzie, zobaczymy. Podobne plany, podobne cele ma zapewne wiele ekip w I lidze. W każdym razie fajnie byłoby jeszcze zagrać w Energa Basket Lidze w barwach zespołu z Radomia.
Jak już wspomniałem, jesteś bardzo doświadczonym graczem, ale jak słyszymy wciąż głodnym sukcesów. Jak jest w Twoim przypadku recepta na sportową długowieczność?- Nie ma gotowej recepty, ale na pewno znaczenie ma genetyka, dbałość o kondycję fizyczne i wsłuchiwanie się we własny organizm. W moim przypadku genetyka sprawiła, że mam wrodzoną szybkość, zwinność, skoczność. To w połączeniu z dbałością o tężyznę fizyczną sprawia, że nie łapię zbyt łatwo zbędnych kilogramów. Oczywiście przemiana materii nie jest już taka jak kiedyś, ale mam też więcej doświadczenia i potrafię posłuchać sygnałów, które wysyła mój organizm. Wiem, że jeśli nawet z powodów ode mnie niezależnych odpuszczę trochę chociażby dietę, to potem muszę pracować mocniej, żeby pozbyć się nadmiarowych kalorii. Na razie jednak daję radę, a uprawianie sportu, koszykówki w szczególności, zawsze sprawiało i sprawia mi frajdę, co znacznie ułatwia sprawę.
A jaki jest Twój stosunek do wszelkiego rodzaju używek? Co doradzałbyś w tym temacie młodym sportowcom?
- Narkotyki to zło i ta tematyka nie interesuje mnie nawet w dyskusjach. Zdaje się, że dobrze na tym wyszedłem i dlatego doradzam młodym ludziom, żeby tego typu używki omijali szerokim łukiem. Alkohol to trochę inna sprawa, choć rzecz jasna do niego także nie namawiam. W trakcie sezonu liczy się jednak ciężka praca i wtedy nie ma miejsca także na alkohol – to oczywiste.
|