Radomiak przegrał w Poznaniu z mistrzem Polski Dla piłkarzy Lecha Poznań mecz z Radomiakiem był ligowym przerywnikiem w ich szalonym październikowym maratonie w Lidze Konferencji. Zieloni próbowali wykorzystać fakt, że w ekipie mistrza Polski europejskie występy spowodowały kilka istotnych zmian. Ze stolicy Wielkopolski wrócili jednak bez punktów.
Skład piłkarzy Lecha Poznań, ze względu na udział zespołu w europejskich rozgrywkach, w tym sezonie mocno rotuje i wytypowanie wyjściowej "jedenastki" dla kibiców jest nie lada wyzwaniem. Przekłada się to również na dyspozycję Lechitów w meczach ligowych. A gdy do tego okazało się, że również w Radomiaku nie zagra m.in. kontuzjowany Dawid Abramowicz, przed rozpoczęciem konfrontacji nad niedzielną formą obydwu zespołów więcej było znaków zapytania niż pewniaków. Co więcej, spotkanie było ostatnim przed rozpoczynającą się wymianą zniszczonej murawy Poznań Areny.
Obydwa zespoły nie zamierzały zbyt długo rozpracowywać rywala i od początku rozpoczęły poszukiwania sposobu na szybkie wyjście na prowadzenie. Gospodarze postawili na głębokie wrzutki spod linii bocznych boiska natomiast najwięcej zamieszania w defensywie Kolejorza wprowadzał Machado. Szybko jednak, bo już w 12. minucie Lech wykorzystał dziurę po lewej stronie, która powstała po kontuzji Pika. A po strzale Heorhija Tsitaishvili piłka wtoczyła się do bramki Radomiaka...
W 18. minucie licznie zgromadzeni na stadionie w Poznaniu fani Zielonych mieli prawo liczyć na zdobycie przez Leandro 120. gola w historii jego występów w Radomiu. Brazylijczyk przyjął piłkę tuż przed polem karnym i huknął, ale tym razem mocno chybił. W 33. minucie po dograniu z rzutu wolnego Maurides znalazł się zaledwie pięć metrów od bramki Bednarka, mocno uderzył, ale trafił w boczną siatkę.
Po przerwie przewaga Lecha nie podlegała dyskusji. Do znudzenia jego piłkarze powtarzali schemat "dogranie piłki w pole karne z prawej strony boiska do Sousy lub Skórasia". Z opresji defensorzy Zielonych oraz golkiper wychodzili jednak obronną ręką. I trzeba przyznać, że ten ostatni - Gabriel Kobylak - chociaż nie uchronił Radomiaka od porażki, zasłużył na ogromne wyróżnienie, szczególnie po wygranych pojedynkach z Marchwińskim i Velde.
Kolejna szansa radomian na ekstraklasowe punkty w najbliższą sobotę. Rywalem Zielonych będzie Śląsk Wrocław.
LECH POZNAŃ - RADOMIAK RADOM 1:0 (1:0)
Bramki: Tsitaishvili (12.)
Lech: Bednarek - Czerwiński, Satka, Dagerstal, Reboho, Tsitaishvili (90. Ba Loua), Kvekveskiri, Karlström (71. Murawski), Skóraś (71. Marchwiński), Sousa (78. Ishak), Szymczak (78. Velde).
Radomiak: Kobylak - Grzybek, Rossi, Cichocki, Pawłowski, Cele, Luizao (87. Łukasik), Alves, Pik (13. Leandro, 87. Sokół), Machado, Maurides (58. Semedo).
|