Tadeusz Kraska: W drodze do zwycięstwa potrzebna jest pasja! O wyjątkowej idei, która przyświeca Maratonowi Trzeźwości, drodze do zwycięstwa nad uzależnieniem i pasji, która nadaje życiu nowych barw opowiada Tadeusz Kraska, prezes Stowarzyszenia BiegiemRadom!, pomysłodawca wielu imprez w naszym mieście i regionie, a dla wielu wzór, że odniesienie zwycięstwa zawsze jest możliwe!
Materiał sfinansowany w ramach Gminnego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych pn. "Prowadzenie działań edukacyjnych z profilaktyki uzależnień skierowanych do seniorów"
Maraton Trzeźwości to jedna z najdłużej obecnych w kalendarzu biegowych imprez w mieście. Za nami kolejna edycja, która pokazuje, że cieszy się ona nieustanną popularnością. To osobisty Pana sukces?
Tadeusz Kraska, prezes Stowarzyszenia BiegiemRadom!: Początek historii Maratonu Trzeźwości wiąże się z pięćdziesiątym przebiegniętym przeze mnie maratonem oraz dziewiątym rokiem abstynencji. Doskonale wiedziałem, że bieganie jest jednym z elementów zalecanych przez terapeutów uzależnień, pozwala odciążyć głowę i pokierować myśli na właściwy tor. Dlatego miałem ogromny zapał do tego, żeby pierwsze edycje miały również rozbudowaną sferę propagandową w kwestiach profilaktycznych. Nie brakowało części rozrywkowych, obecności wielu fizjoterapeutów. Dlatego też znaczną część uczestników stanowiły osoby uzależnione.
Fajna trasa, niespotykana idea sprawiły, że nie tylko maratończycy, ale również wielu wyjątkowych ludzi, którzy nie biegają zawodowo, systematycznie dołączało do grona uczestników...
- Dla wielu biegaczy udział w tej imprezie stał się też okazją do przeżycia fajnej przygody. Baza, którą obecnie dysponujemy, świetna współpraca z Nadleśnictwem i kierownictwem Ośrodka dodatkowo nakręca do tworzenia tego typu imprez. W tym przypadku ważne jednak jest też to, że impreza nie jest nastawiona na ilość uczestników, a obok sportowej rywalizacji na potrzebę spotkania i rozmowy, nawet gdy warunki atmosferyczne nie sprzyjają. Te jednak w tym roku były wręcz idealne.
Zakotwiczenie idei imprezy w trzeźwości pozwoliło położyć także podwaliny pod budowę grupy wyjątkowych osób, z którymi można by "przenosić góry"
- Bo samemu w życiu niewiele da się osiągnąć. Od wielu lat jestem otoczony gronem osób, z których zawsze niektórzy rzucają pomysł, pomagają, wspierają, współuczestniczą w realizacji kolejnych zmagań. Wiele osób w trakcie tej imprezy wyraża wdzięczność, że jest z nami dzięki mnie czy innym osobom. To dodaje dodatkowych sił do podejmowania kolejnych działań, propaguje naszą ideę i pomaga ją szerzyć w kolejnych środowiskach.
Śledząc historię wielu z uczestników Maratonu Trzeźwości i ich kolejne sukcesy, można obalić mit, że "z nałogiem nie da się wygrać"?
- Wyjście z nałogu jest największym zwycięstwem. Przez lata obserwowałem i szanuję każdą ze ścieżek, które osoby uzależnione obierają i ja realizują. Oczywiście chłodzę opinie, że tylko bieganie jest taką drogą, dla tych, którzy weszli do naszego grona. Jest bowiem wiele form aktywności sportowej, ale najważniejsze, żeby znaleźć dla siebie tę, która pozwoli realizować swoją pasję. Wielu zaczynało od biegania, ale dojrzale budowali swoją drogę i nawet po krótkim epizodzie w naszym gronie, docierali do punktu, w którym poprzez swoją pasję zwyciężyli.
Z Pana pasji zrodził się szereg innych imprez biegowych, o których można by opowiadać godzinami. Gdyby teraz cofnął się Pan w czasie do 2006 roku, podjął by się Pan tego zadania jeszcze raz?
- Oczywiście. Nigdy nie miałem wątpliwości, że to dobry kierunek. Rzeczywiście w międzyczasie zrodziło się mnóstwo innych imprez, jak Półmaraton Radomskiego Czerwca, Grand Prix Radomia, Bieg Rektora i wiele innych. Jestem dumny z tej imprezy, bo to z niej wynikały kolejne. Nie było by ich także bez armii wspaniałych ludzi w stowarzyszeniu, grupy osób, które się jednoczyły. Razem przekonaliśmy się, że w działaniach społecznych potrzeba liderów, którzy gromadzą wokół siebie przyjaciół, sympatyków, członków i tych co się odnajdują, należy dodatkowo pobudzać. A w tej grupie możemy już zrealizować wszystko!
Jak do tego typu działań zachęcać także seniorów, żeby czuli się potrzebni i dzielili się swoim bezcennym doświadczeniem?
- Jako biegacze dbamy o seniorów. Wystarczy wspomnieć, że w formie wolontariatu aż 150 włączyło się w organizację tegorocznego Półmaratonu Radomskiego Czerwca. Co więcej, ponad 100 wyruszyło do rywalizacji na przygotowanej dla nich pięciokilometrowej trasie. Poprzez działalność społeczną odważyli się, żeby wystartować. Osobiście uważam, że trzeba z tymi ludźmi nawiązywać kontakt, uczyć się komunikacji, rozumieć jednocześnie ich ograniczenia, a niekiedy ułomności wypływające z wieku. Są jednak fantastycznym dopełnieniem naszych imprez i dlatego na pewno będziemy kontynuowali pomysł organizacji przy okazji naszych imprez biegów seniora czy "marszów z kijkami", jak miało to miejsce na Maratonie Trzeźwości. Do tej formy aktywności, ponieważ jest ona łatwo dostępna, będziemy na pewno mocno zachęcać. Poprzez aktywność starszych osób, które startują w długich biegach, także pozostali seniorzy nabierają odwagi i nabywają wiedzy. Mam więc nadzieję, że z każdą imprezą ich grono będzie się powiększać.
|