Piłkarze Broni Radom przełamali się w istnym horrorze z Pelikanem Łowicz Po dwóch porażkach w ekipie Broni Radom nastroje nie były zbyt optymistyczne. Piłkarze mieli je poprawić w świątecznej konfrontacji z Pelikanem Łowicz. Po godzinie gry przegrywali już 0:2, ale w ostatnim kwadransie zagrali na nosie ekipie Pelikana Łowicz.
Z przedmeczowych komentarzy szkoleniowców można było wysnuć tezę, że konfrontacja w Radomiu ułoży się po myśli ekipy, która pierwsza osiągnie prowadzenie. Dość szybko, bo już w 8. minucie swego dopięli goście, co miało nie lada znaczenie na dalszy przebieg konfrontacji. I chociaż team z Plant szukał swoich szans, po niespełna godzinie gry w szeregi jego defensorów wdała się dziwna bierność, co 19–letni pomocnik gości Kacper Falkowski wykorzystał bezlitośnie.
Taki przebieg spotkania oraz gromy płynące w ich stronę z trybun zniechęciłyby wielu, ale na Broniarzy podziałały niezwykle mobilizująco. Zarówno dotychczasowe wydarzenia, jak i przedmeczowe tezy wzięły w łeb. Na kwadrans przed końcem, na przestrzeni 120 sekund radomianie wyrównali. Ich napór jeszcze się nasilił, a pięć minut przed końcem, po zagraniu obrońcy Pelikana w polu karnym ręką, sędzia po raz drugi wskazał na "wapno". I po raz drugi Marcin Szymczak okazał się skutecznym egzekutorem.
O wielu aspektach tego spotkania trener, piłkarze i kibice radomskiego teamu będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Ale najważniejsze dla nich, że wywalczyli trzy punkty, które w perspektywie kończącego jesień wyjazdu do Tomaszowa Mazowieckiego a także zbliżającej się zimy wprowadzają odrobinę spokoju.
BROŃ RADOM – PELIKAN ŁOWICZ 3:2 (0:1)
Bramki: Odolak (73.), Szymczak (75. – karny, 85. – karny) – Woliński (8.), Falkowski (58.)
Broń: Kosiorek – Machajek, Pietrzyk, Derlatka, Weremko, Kobiera, Szymczka (88. Mydłowiecki),Nowak, Kargul, Kielak, Reid (45. Odolak).
Pelikan: Orzeł – Dwórzyński, Pomianowski, Sołtysiński, Łojszczyk, Grądzki, Woliński, Falkowski, Sójka, Pawlicki, Flaszka.
|