Szczecińska twierdza obalona! Radomiak wygrał z Pogonią Radomiak Radom wygrał z Pogonią Szczecin pierwszy mecz po powrocie do Ekstraklasy. Co zadziałało w “maszynie” trenera Constantina Galcy? Czy Radomiak na dobre wejdzie teraz na zwycięską ścieżkę? Szukamy najlepszych odpowiedzi na powyższe pytania.
Jak zwykł przyzwyczajać na początku tego sezonu, także i w pierwszej połowie meczu z Pogonią, Radomiak zaczął z dużą intensywnością i zgodnie z naszymi przypuszczeniami, Zieloni mocno pressowali drużynę rywali. Co prawda nie zaowocowało to bezpośrednio błędem przeciwnika oraz stratą bramki, jednak akcja bramkowa rozpoczęła się właśnie od odbioru w środku pola. Chwilę później Christos Donis pięknym podaniem przeszył linię obrony rywali, a w sytuacji sam na sam znalazł się Lisandro Semedo, który po ostatniej nominacji do drużyny tygodnia Ekstraklasy (stworzonej przez Canal+) pokazał, że może dowieźć także liczby.
Mimo strzelonej bramki, Lisandro nie wydawał się być jednym z najlepszych zawodników na boisku. Kolejny mecz z rzędu można zwrócić uwagę na te same aspekty jego gry – złe decyzje w rozegraniu czy w dryblingu, tylko 69% celnych podań i zaledwie jeden oddany strzał – choć trzeba przyznać – skuteczny - bo zakończony golem. Aż 13 razy tracił piłkę po podaniu lub przegranym pojedynku, mniej tylko od Dawida Abramowicza i Pedro Henrique. I także o tych zawodnikach warto powiedzieć coś więcej.
Jeśli chodzi o Abramowicza, to widać zdecydowaną poprawę względem ostatnich spotkań. Czy jest to Dawid Abramowicz z najlepszych czasów? Pewnie nie. Ale czy jest to Dawid Abramowicz, który w wielu akcjach wspiera Radomiaka i widać w jego grze więcej plusów niż minusów? Zanotował dwa kluczowe podania, raz uderzył celnie w bramkę a i w defensywie zagrał poprawnie, zresztą jak cała linia obrony Radomiaka. Dawid mógł nawet zdobyć pierwszą w tym sezonie asystę, ale w słupek trafił, a jakże, Pedro Henrique.
A tenże brazylijski napastnik zagrał najgorszy dotąd mecz. Zaledwie 31 kontaktów z piłką, najmniej spośród zawodników z wyjściowego składu. Tylko dwa uderzenia, jedno z zupełnie nieprzygotowanej pozycji, po pokracznym dryblingu, drugie zaś na pustą bramkę w słupek. Na dodatek tylko 4/10 wygranych główek, trzy faule i żółta kartka. Danijel Loncar, defensor gospodarzy, skutecznie zadbał o to, aby Pedro nie pokazał żadnego ze swoich atutów- wzrostu, siły, szybkości. W 85. minucie w jego miejsce wszedł Leonardo Rocha, który jednak nie miał ani czasu, ani okazji do wykazania się swoimi umiejętnościami.
Ale nie ma co tyle narzekać, przecież na koniec dnia Radomiak wywiózł ze Szczecina trzy punkty i wrócił do Radomia jako zwycięzca. Cieszy gol Mateusza Cichockiego, który po rzucie rożnym, wykonywanym przez Rafała Wolskiego, strzelił bramkę główką, w 112. meczu w Ekstraklasie. Na najwyższym poziomie rozgrywkowym grał już w barwach Legii Warszawa, Rucha Chorzów i Arki Gdynia, jednak w żadnej z tych drużyn nie zdobył jeszcze bramki w Ekstraklasie.
Niespodziewanie dobrze pokazał się także bramkarz Albert Posiadała. Wstawiony do składu z “przymusu” (Radomiak musi mieć na boisku choć jednego młodzieżowca, aby uniknąć kary), w miejsce Filipa Majchrowicza, pochwalił się umiejętnościami na najwyższym poziomie. Obronił wszystkie trzy celne strzały Pogoni, w tym stuprocentowe sytuacje Kamila Grosickiego i Lucasa Valqhvista. Albert został przez kibiców ogłoszony jednym z bohaterów spotkania a trener Galca w równie ciepłych słowach wypowiedział się o nim na konferencji pomeczowej. Nad wyraz słusznie.
Mimo wyniku, trzeba zachować chłodną głowę, bo w drugiej połowie do drużyny wkradł się luz i już nieuznany gol Luki Zahovicia był dla zespołu znakiem ostrzegawczym. Przy lepszej skuteczności rywali mogliśmy łatwo oddać punkty Dumie Pomorza. Cieszą lepiej nastawione celowniki i zdobyte dwa gole, ale wciąż mogło być ich zdecydowanie więcej. Defensywa czy środek pola stoi na wysokim poziomie, ale skuteczność wciąż wydaje się być największym problemem drużyny.
Za tydzień mecz z zawsze groźną Wartą i jak lubię mawiać “Zielone Derby”, przy równie zielonym Struga 63. Bilety na mecz znów rozchodzą się jak ciepłe bułki o 6:30 w najlepszej piekarni, zaś na zapowiedź tego spotkania zapraszamy równie ciepło – jeśli nie wydarzy się jakaś katastrofa, pojawi się ona w czwartek 17 sierpnia.
KACPER CZERWONKA
Fot. Radomiak Radom
|