Radomiak zakończył pucharową przygodę w Krakowie Trzecioligowa Garbarnia Kraków była pierwszą przeszkodą piłkarzy Radomiaka Radom w Fortuna Pucharze Polski 2023/24. Teoretycznie, awans do kolejnej rundy Zielonych miał być formalnością, tymczasem Zieloni są jednym z nielicznych faworytów, którzy pożegnali się z rozgrywkami już na początku rywalizacji...
W ostatnich latach Radomiak pucharowe przygody przeżywał w niezbyt dobrych nastrojach. Była duża szansa, żeby znacząco się to zmieniło w ubiegłym sezonie, ale w 1/8 finału, po serii rzutów karnych, z rozgrywek radomian wysadziła jedna z rewelacji rozgrywek, Lechia Zielona Góra. Do pierwszego pojedynku w sezonie 2023/24 Zieloni mieli podejść niezwykle poważnie. Nie tylko bowiem na horyzoncie pojawiły się kolejne ciekawe pojedynki, ale także nagrody finansowe. Co więcej, konfrontacja z Garbarnią miała stanowić wyborną jednostkę przed niezwykle ciekawie zapowiadającym się weekendowym bojem z mistrzem Polski, Rakowem Częstochowa.
Na początku pojedynku Zieloni opanowali środek pola, spychając rywali do defensywy. Z drugiej zaś strony trzecioligowcy sprawiali wrażenie jakby nieco przestraszonych, a gdy już udało im się wydostać z własnej połowy, nastawiali się na strzały z dystansu. Radomianie tymczasem nie spieszyli się, zdobywali kolejne metry, a w 20. minucie Edi Semedo powinien cieszyć się ze zdobytego gola. Nie wykorzystał jednak świetnego podania od Leandro i nie zdołał pokonać golkipera gospodarzy z dość bliskiej odległości. I chwilę później ta sytuacja srogo się zemściła, bowiem gospodarze po rzucie karnym wyszli na prowadzenie.
Końcowe fragmenty pierwszej połowy to niespodziewana nerwowość, która wprowadzała niedokładność w grze radomian. A gospodarze, z minuty na minutę nabierali wiary w to, że są w stanie sprawić jedną z największych niespodzianek pierwszej rundy. I w 38. minucie potwierdzili to drugim golem. Zieloni wręcz z furią rzucili się do odrabiania strat, Wolski jednak tuż przed końcem trafił w słupek, a Semedo znów pomylił się uderzając z niewielkiej odległości...
Napór radomian po przerwie nie osłabł, w zespole nastąpił szereg zmian, akcja goniła akcję, ale ich nieskuteczność była na równie wysokim poziomie co intensywność. Aż do 63. minuty, gdy Michał Kaput zachował najwięcej zimnej krwi w zamieszaniu pod bramką Garbarni i wpakował futbolówkę do siatki. Radomianie szukali różnych rozwiązań, dwukrotnie domagali się rzutów karnych po stykowych sytuacjach z udziałem Henrique, a po faulu na tym ostatnim sędzia wyrzucił z boiska jednego z krakowian z boiska. Czas jednak biegł nieubłaganie a wynik się już nie zmienił.
GARBARNIA KRAKÓW - RADOMIAK RADOM 2:1 (2:0)
Bramki: Klec (25. - karny), Wątroba (38.) - Kaput (63.)
Garbarnia: Zagórowski - Czekaj, Moskiewicz, Duda, Klec, Morys, Cukrowski, Opalski, Nowak, Grzybowski, Wątroba.
Radomiak: Bąkowski - Jakubik (62. Grzesik), Cichocki (54. Cestor), Luizao, Sa (54. Abramowicz), Leandro (54. Henrique), Wolski, Kaput, Castaneda, E. Semedo (80. Machado), L. Rocha.
|