Radomiak poległ na terenie mistrza Polski Raków Częstochowa i Radomiak w bezpośrednim boju miały okazję odzyskać mocno nadszarpnięte w ostatnim tygodniu zaufanie swoich fanów. Z tej szansy skorzystali mistrzowie Polski, którzy bezlitośnie punktowali niemrawo prezentujących się radomian...
Bardzo szybko otworzyli wynik piłkarze Rakowa. Na przestrzeni trzech pierwszych minut dwukrotnie gościli w polu karnym Radomiaka, a za drugim razem Bogdan Racovitan przymierzył, pokonując Alberta Posiadałę. Radomianie sprawiali wrażenie, jak gdyby z góry założyli, że z mistrzem Polski na jego obiekcie nie można podjąć wyrównanej walki i siły szykowali na kolejne mecze. Szczególnie raziło to w poczynaniach Ediego Semedo, który funkcjonował jakby na zwolnionych obrotach, mocno osłabiając szczególnie ważną prawą flankę. Nawet gdy wpadł w pole karne rywali, zamiast uprzykrzyć życie golkiperowi, posłał futbolówkę wysoko nad bramką.
Częstochowianie, mając w nogach czwartkowy bój z Lechem Poznań, a w perspektywie drugi mecz w Lidze Europy, co kilka minut, poszukując głębszego oddechu, oddawali pole Zielonym. Ale niewiele z tego wynikało. Jedną z nielicznych okazji mógł mieć Rafał Wolski, który w 40. minucie o mały włos nie odebrał futbolówki Kovacevicowi. Tymczasem, gdy gospodarze wracali do swojej gry, co chwila dawali się we znaki defensywie Radomiaka.
Wobec powyższego, odpowiedzialność za prawą stronę w końcówce pierwszej połowy wziął Machado i pomęczył nieco rywali. Szkoda, że futbolówka po jego dośrodkowaniach nie znalazła adresatów, którzy mogliby wpisać się na listę strzelców.
Radomianie rozbudzili się po przerwie, ale po kwadransie nieskutecznych prób rozpracowania defensywy gospodarzy, dali nieco miejsca rywalom i ci wykorzystali to błyskawicznie, podwyższając prowadzenie. Znów do siatki Radomiaka trafił Racovitan. I znów musiał minąć kwadrans, żeby fani Radomiaka poderwali się z nadzieją, że piłka po strzale jednego z ich pupili trafi do siatki. Tym razem jednak wejście w pole karne Henrique oraz jego strzał został jedynie odnotowany w statystykach. I tyle. W przeciwieństwie do Johna Yeboaha, który jak już dostał futbolówkę w polu karnym w 82. minucie, to wpakował piłkę do siatki.
Jednym z nielicznych pozytywów występu Radomiaka była interwencja Alberta Posiadały w piątej minucie doliczonego czasu gry, który obronił rzut karny. Na resztę spuśćmy zasłonę milczenia...
RAKÓW CZĘSTOCHOWA – RADOMIAK RADOM 3:0 (1:0)
Bramki: Racovitan (3., 60.), Yeboah (82.),
Raków: Kovacevic - Racovitan, Kovacevic (46. Sorescu), Rundić, Tudor, Berggren, Kochergin, Plavsić (49. Drachal), Nowak 89. Cebula), Kittel (71. Yeboah), Piasecki (71. Zwoliński).
Radomiak: Posiadała - Grzesik, Luizao, Cestor, Abramowicz, Donis (69. Rocha), Kaput, Wolski, E. Semedo, Machado (54. Castaneda), Henrique.
TYMOTEUSZ PODLEWSKI, Częstochowa
|