Artur Błasiński: - Chciałbym, żeby moi wychowankowie osiągnęli więcej niż ja W środowisku Artura Błasińskiego bliżej przedstawiać nie trzeba. Zdobyte przez wiele lat na bieżniach i crossowych trasach doświadczenie przełożył na pracę z radomską młodzieżą, a w minionym sezonie został trenerem kadry narodowej B w lekkiej atletyce. Opowiedział nam o radościach i troskach lokalnej społeczności, drodze młodych talentów do sukcesów, wyrzeczeniach oraz o najważniejszych imprezach, które przed nami!
Materiał współfinansowany przez Gminę Miasta Radomia w ramach realizacji zadania pn. "Prowadzenie zajęć opiekuńczo-wychowawczych dla dzieci i młodzieży z programem profilaktycznym lub socjoterapeutycznym".
RadomSport.pl: Gdy jako reprezentant Radomia w biegach na długich dystansach zdobywał Pan laury na arenie krajowej i międzynarodowej, widział Pan w marzeniach siebie w gronie jednego z najpopularniejszych trenerów w Polsce, którego wychowankowie zdobywać będą medale garściami?
Artur Błasiński (trener RLTL Optima Radom): To były dawne czasy i wtedy moim celem było osiągnięcie wyników, które uprawniałyby mnie do wyjazdu na najważniejsze imprezy. Powoli jednak dojrzewało we mnie przekonanie, że przyjdzie czas, żeby z zawodnika stać się trenerem. W międzyczasie wszystko poszło do przodu, o wiele większy stał się dostęp do wiedzy a i technologia wspiera nowatorskie metody treningów. Im bardziej zbliżałem się do rozpoczęcia przygody jako trener, tym bardziej przyświecała mi myśl, że chciałbym pomóc młodym lekkoatletom w tym, żeby byli jeszcze lepsi i osiągnęli o wiele więcej niż ja.
Wspomniał Pan o zmianach, nowych metodach treningów, technologiach i wydaje się, że w radomskim środowisku hasło "rozwój" stało się jednym z kluczowych
- Jak już wspomniałem, wiele zmieniło się przez ostatnie lata. Obecnie nie skupiamy się na jednej czy dwóch dyscyplinach, ale staramy się, żeby dać możliwość multidyscyplinarnego rozwoju. Wydaje się, że dużo skorzystali na tym przedstawiciele konkurencji technicznych, m.in. skoku w dal. Lepsze warunki do pracy mają także płotkarki i płotkarze, ale i długodystansowcy. Wspomniane zmiany i związany z nimi rozwój są jednak efektem współpracy z miastem oraz wieloletniej ciężkiej pracy całego środowiska lekkoatletycznego.
Mówi Pan o kompletnym cyklu szkoleniowym młodych sportowców?
- W tym momencie należałoby cofnąć się o około dekadę, gdy przy Zespole Szkół Technicznych powstały pierwsze klasy sportowe. w 2016 roku na ich bazie powstała Szkoła Mistrzostwa Sportowego w Radomiu, a następnie nawiązana została współpraca z uczelnią wyższą, czyli obecnym Uniwersytetem Radomskim. Taka baza pozwala spojrzeć na kariery młodych sportowców z dużej perspektywy. Lekkoatleci mają bowiem umożliwiony ciągły rozwój sportowy, ale i możliwość kroczenia solidną ścieżką edukacyjną. Nie można też zapomnieć o programie Lekkoatletyka Dla Każdego, który pozwala pasją do sportu zarazić najmłodszych. Wkładamy w niego sporo pracy, spotykamy się z nauczycielami, którzy pracują w szkołach podstawowych i dzięki tym zajęciom możemy przeprowadzić nabór dzieci oraz najzdolniejszej młodzieży. Nie odtrącamy jednak nikogo. Jeżeli ktoś bardzo chce trenować lekką atletykę, dajemy mu taką możliwość.
Połączenie wszystkich wspomnianych ogniw przyniosło środowisku ubiegłoroczny wynik. Nie jest on jednak tylko efektem co raz lepszych warunków, systemu. Potrzebny jest jeszcze czynnik ludzki, który go spina w całość
- Praca szkoleniowców nie jest łatwa. Wymaga poświęcenia mnóstwa czasu i wielu innych wyrzeczeń. I każdy z trenerów działających w Radomiu dokłada swoją cegiełkę. Jeżeli chodzi o mnie, to nie ukrywam, że bywa ciężko, ale mam to dość dobrze poukładane. Pracuję na uczelni i w Szkole Mistrzostwa Sportowego, więc mogę poświęcić się głównie trenowaniu, szczególnie uzdolnionej młodzieży. Organizując też wiele imprez lokalnych o charakterze ogólnopolskim, czasami brakuje doby, ale staram się to godzić i myślę, że to wszystko wychodzi.
Do tematu imprez jeszcze wrócimy, ale młodych ludzi zastanawia, jak trener z wizją dogaduje się z młodzieżą, nakręcając ją do dalszej pracy?
- Nie mam monopolu na wiedzę. Nie uznaję systemu autorytarnego w treningach. My po prostu współpracujemy, rozmawiamy, a jako szkoleniowiec, jestem otwarty na sugestie. Rozwiązujemy problemy na bieżąco. Jak przystało na partnerów mamy wspólny cel i na koniec cieszymy się z sukcesów.
Dużo też zapewne mówicie swoim wychowankom o tym, że wszelkiego typu używki mogą stanowić duże zagrożenie dla ich przyszłości...
- Ci, którzy poważnie traktują sport i lekką atletykę rzeczywiście muszą być mocno zdeterminowani i aserytwni. Ale ich siłą jest grupa, w której działają. Tworzą niesamowite środowisko. Większość czasu spędzają na stadionie, na treningach, otaczając się osobami, które mają podobne cele. Wówczas uniknięcie sięgania po używki lub wpadnięcia w grupy nieformalne jest łatwiejsze.
Zachęcacie więc młodych ludzi do wolnego od używek trybu życia?
- Przy profesjonalnym podejściu do pracy po prostu praktycznie każdy sportowiec wie, że tutaj nie ma miejsca na używki. Wspomnę tylko o tym, że sięganie po nie zaburza regenerację, wydolność i koncentrację. Jako lekkoatletyczne środowisko zarażamy więc wyłącznie sportem.
Przed nami kolejny, pełny nadziei rok olimpijski. W Radomiu być może gościć będziemy uczestników mistrzostw Polski w jednej z młodzieżowych kategorii. W najbliższym czasie jednak będziemy mogli spotkać się na Biegu Kazików?
- To zdecydowanie najliczniejszy bieg w Radomiu. Co roku, łącznie z młodzieżą i wraz z rywalizacją charytatywną startuje około dwóch tysięcy uczestników. Wiele razy podkreślałem, że ta impreza stanowi swojego rodzaju dopełnienie naszej działalności. Na tego typu imprezach rodzą się bowiem młode talenty. To także miejsce, gdzie możemy zachęcić ich do uprawiania biegów.
Widzimy się więc na Biegu Kazików!
|
Data: 2024-02-06 08:57:04 | Kategoria: Inne / Lekkoatletyka | Odwiedzin: 932
|
|
|
|
|