Daniel Wall - W życiu warto stawiać sobie cele! Ponad 42 lata na karku, a on ciągle gra w koszykówkę na wysokim poziomie. Mowa o Danielu Wallu, kapitanie HydroTrucku Radom, który zostaje w zespole na kolejny sezon. Jaka jest recepta radomianina na długowieczność? – Szanowanie własnego organizmu i… ekstremalne, piesze wędrówki – odpowiada.
Miłością do koszykówki, Daniel Wall zaraził się w Piotrówce Radom. To tam zaczynał swoją karierę pod okiem trenera Roberta Bartkiewicza, skąd szybko trafił do AZS-u Politechnika Radomska, pod skrzydła Marka Jareckiego, szkoleniowca rodem z Radomia, który potrafił stawiać i „rozpalać ogień basketu” u młodych zawodników. Potem Wall stał się obieżyświatem grając w klubach z Tarnobrzegu, Łodzi, Starogardu Gdańskiego, Siedlec, Koszalina, Słupska, aż w 2018 roku wrócił do Radomia, gdzie gra do dzisiaj.
Jak udaje mu się pozostawać tak długo na wysokim poziomie?
- Dobrze znam już swój organizm i dbam o niego. Najważniejsza jest codzienność, dobre, zdrowe nawyki, aktywność fizyczna, regularne treningi. Dużą rolę odgrywa odżywianie i tzw. higieniczny tryb życia. Wyznaję zasadę, że wszystko jest dla ludzi, ale jeśli ktoś chce się przesadnie bawić nadużywając alkoholu, sięga po używki, czy jakieś narkotyki, to musi zapomnieć o byciu sportowcem na wysokim poziomie, a już na pewno o karierze trwającej wiele lat – odpowiada Daniel Wall.
Radomski koszykarz ma też jeszcze jedną, wielką, nietypową pasję – ekstremalne wędrówki piesze po górach i bezdrożach. O Wallu głośno zrobiło się w 2020 roku, kiedy samotnie z plecakiem przeszedł 579 km, pokonując Główny Szlak Beskidzki, na dodatek wczesną wiosną, kiedy warunki w górach były jeszcze bardzo trudne. - To był czas pandemii koronawirusa. Były trzy dni z rzędu, kiedy nie spotkałem ani jednej osoby na szlaku. W takich sytuacjach przekonujesz się, że nie ma nic lepszego od obcowania z naturą. Człowiek naprawdę wypoczywa, mimo że jest zmęczony fizycznie. Nie myśli o głupotach jak używki, docenia swój organizm i proste rzeczy jak ciepły posiłek i dach nad głową – podkreśla Wall.
Przed rokiem Daniel Wall odbył samotną wyprawę pieszą Królewskim Szlakiem w szwedzkiej Laponii. To było 440 km i dwa tygodnie wędrówki bezdrożami oraz przebywaniem sam ze sobą w dzikim terenie. - Przyroda byłą bardzo surowa, zupełnie inna niż u nas. Miałem też do pokonania sześć jezior. Na dodatek schroniska były jeszcze zamknięte, a na trasie nie spotykałem całymi dniami żywego ducha. Ale było warto, to było wspaniałe, życiowe doświadczenie.
W tym roku Daniel Wall ruszył na Wysokogórski Szlak Pirenejów, długi na 800 km. Niestety, z powodu kontuzji, po sześciu dniach wyprawy musiał odpuścić. - Zaliczyłem przykry upadek i kilkumetrowy zjazd w dół. Udało się wyhamować, ale ratując się, poważnie nadciągnąłem ścięgno Achillesa. Próbowałem walczyć, rozchodzić uraz, ale tylko pogorszyłem sprawę. Trzeba było zacisnąć wargi i wracać do domu. Pokora w życiu jest bardzo ważna.
Radomski pasjonat stawia sobie już nowe cele.
- Jeśli nie wyznaczasz sobie celów to stoisz w miejscu, a po chwili się cofasz. W życiu, czy w sporcie cel pcha cię do przodu. W górach, sprawa jest bardzo prosta - jeżeli nie przejdziesz założonego dystansu, to nie ma schroniska i ciepłego prysznica, a w chłodne dni to jest najlepsza nagroda. Warto stawiać sobie cele i realizować je. Dla jednych będzie to zdobycie górskiego szczytu, dla drugiego wytrwanie w trzeźwości i bez używek.
Materiał współfinansowany przez Gminę Miasta Radomia w ramach realizacji zadania pn. "Prowadzenie zajęć opiekuńczo-wychowawczych dla dzieci i młodzieży z programem profilaktycznym lub socjoterapeutycznym".
|