Radomiak Radom uratował punkt w meczu z Widzewem Łodź Radomiak Radom grał do końca i wyrównał stan meczu z Widzewem Łódź w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry - to trzeba pochwalić. Niepokój wciąż wzbudzają wahania formy Zielonych, którzy zaprezentowali się o niebo słabiej niż przed tygodniem przeciwko Legii Warszawa.
- Straciliśmy głupiego gola i to w dużym stopniu wpłynęło na dalszy obraz meczu - stwierdził trener Radomiaka Joao Henriques.
I trudno się ze szkoleniowcem Zielonych nie zgodzić, ale faktem jest też, że słabiej wyglądający Radomiak nie miał za bardzo pomysłu na sforsowanie obrony Widzewa, który po szybkim zdobyciu gola, schował się za podwójną gardą. Nie można oczywiście stwierdzić, że łodzianie byli tego dnia lepsi od gospodarzy, ale naprawdę niewiele brakowało, żeby to oni wywieźli z Radomia komplet punktów.
Zupełnie zneutralizowany został radomski bohater sprzed tygodnia Capita Capemba. Akcje ofensywne Radomiaka były schematyczne, sprowadzające się najczęściej do dośrodkowań w pole karne z bocznych sektorów boiska. Powodzenia nie przynosiły, bo długo pozbawieni rosłego napastnika, radomianie byli skazywani na przegrywanie pojedynków główkowych.
Mimo wszystko, Radomiak i tak powinien zdobyć bramkę. Właściwie to centymetrów zabrakło, żeby znakomicie otworzył mecz, bo po strzale z dystansu Roberto Alvesa, piłka trafiła w słupek i opuściła plac gry. W odpowiedzi, po fatalnym wrzucie z autu, futbolówka jakimś cudem przedostała się w pole karne Radomiaka, trafiła pod nogi Lubomira Tupty, a potem do nieobstawionego Juljana Shehu, który umieścił ją w siatce.
Zieloni potem szarpali, próbowali, a wyrównać powinien Bruno Jordao, który mając piłkę na nodze w polu karnym, nie wcelował jednak nawet w światło bramki...
Po przerwie było trochę walenia głową w mur, sporo rzutów rożnych, wrzutek z autu, dośrodkowań, ale wszystko zatrzymywało się na obrońcach Widzewa. Dobrze, że w ostatniej akcji, po strzale z dystansu Chico Ramosa i nieudolne interwencji Rafała Gikiewicza, wybijaną z pola bramkowego piłkę zablokował Renat Dadashov, a ta znalazła drogę do bramki.
- Rośniemy z meczu na mecz, to nie ulega wątpliwości. Kreujemy okazje, ale brakuje skuteczności. Cały czas pracujemy nad finalizacją i jestem pewien, że przyjdzie i taki mecz, kiedy stworzymy trzy okazje i strzelimy trzy gole - podsumował Joao Henriques.
RADOMIAK RADOM - WIDZEW ŁÓDŹ 1:1 (0:1)
Bramki: Renat Dadashov (90.) - Juljan Shehu (14.)
Radomiak: Maciej Kikolski - Zié Ouattara (74. Paulius Golubickas), Steve Kingué, Saad Agouzoul, Paulo Henrique, Jan Grzesik, Michał Kaput (80. Francisco Ramos), Bruno Jordão (56. Rafał Wolski), Roberto Alves (80. Renat Dadashov), Capita Capemba (55. Pedro Perotti), Abdoul Tapsoba.
Widzew: Rafał Gikiewicz - Marcel Krajewski (69. Peter Therkildsen), Mateusz Żyro, Polydéfkis Volanákis, Samuel Kozlovský, Sebastian Kerk, Marek Hanousek (70. Szymon Czyż), Juljan Shehu, Jakub Łukowski (65. Fran Álvarez), Jakub Sypek, Ľubomír Tupta (77. Bartłomiej Pawłowski).
GRZEGORZ STĘPIEŃ
|